Od samego rana obiegają nas triumfalne informacje o kolejnym awansie reprezentacji Polski w rankingu FIFA. Kadra Adama Nawałki pnie się w nim z każdym miesiącem, pobijając kolejne rekordy i zapisując się w historii polskiej piłki. Zgodnie z najnowszym notowaniem biało-czerwone orły wylądowały na 5. miejscu, co oczywiście wcześniej im się nie zdarzyło. Tylko czy mamy powody, żeby cieszyć się z wysokiej lokaty w rankingu?
Piąta drużyna świata! Brzmi nieźle, co? Ale ile ma to wspólnego z rzeczywistością? Nie tak wiele, jak mogłoby się wydawać. Jeśli ktoś myśli, że pozycja w rankingu FIFA oddaje stan polskiego futbolu, to proponujemy cofnąć się w czasie o siedem dni.
Co było tydzień temu? Prawdziwy pokaz siły polskiej piłki. Najpierw w środę dała go Legia, a potem w czwartek poprawiły Lech i Arka (przypominamy, że dla gdynian to i tak była dobra przygoda). Nie przegraliśmy tam z europejskimi tuzami. Ba! Nie przegraliśmy tam nawet z europejskimi średniakami, to zwyczajni słabeusze… jak widać, i tak lepsi od nas.
Sezon europejskich pucharów rozpoczął się we wtorek meczem o Superpuchar Europy, a nas już w nich nie było. Co do samego rankingu FIFA. Miło patrzy się na naszą reprezentację w pierwszej piątce, ale to też realnie nie oddaje jej siły. No pomyślcie, czy wygralibyśmy teraz mecze z Francją, Hiszpanią czy Włochami? Czy aby na pewno bylibyśmy dla każdego z nich równorzędnym rywalem? Z pewnością mielibyśmy swoje momenty, byłyby bramki i może nawet jakaś wygrana, ale wciąż nasza kadra nie jest tak silna, jak chociażby ta wicemistrza Europy. Tak na pierwszy rzut oka… porównajcie kluby, w których grają poszczególni piłkarze, popatrzcie na rynkowe wartości. Owszem, mamy dobrą reprezentację, ale jej miejsce lepiej oddaje ranking Elo. Tam jesteśmy obecnie na 12. miejscu i patrząc na całe zestawienie, śmiało możemy przyznać, że jesteśmy dwunastą siłą na świecie.
Dlaczego zwracamy na to uwagę? Nie ma co popadać w hurraoptymizm z powodu rankingu. Choćby był oficjalny i uznawany za najważniejszy. Przypomnijcie sobie zdanie o rankingu FIFA, kiedy Polska była w nim w ósmej dziesiątce. Wtedy raczej nie uważaliście go za ważną część piłki.
Jaki jest faktyczny stan polskiego futbolu? Póki reprezentacja prezentuje się tak dobrze, będzie on nieco przekłamany. Wyniki pierwszej kadry zamazują to, co się dzieje niżej. A pomyślcie o kadrze za kilka lat, kiedy kariery pokończą Lewandowski, Glik czy Błaszczykowski. Ilu będzie tak dobrych następców? Ilu takich piłkarzy wyda reprezentacja U-21, która podczas niedawnego Euro poległa z kretesem? No i kiedy wreszcie przestaniemy się martwić o udział polskich klubów w europejskich pucharach. A 5. miejsce w rankingu FIFA? No i co z tego? To tylko ranking.