Za nami już 4. kolejka Ligi Mistrzów. Zespoły z Premier League w większości mogą być zadowolone ze swoich rezultatów. Popsute humory mają z pewnością kibice Chelsea, bowiem zespół ze stolicy Anglii może „poszczycić” się niechlubnym osiągnięciem.
Przez trzy kolejki żaden klub z Premier League nie doznał porażki w tegorocznej edycji Ligi Mistrzów. Po wtorkowych spotkaniach sytuacja ta uległa zmianie. „The Blues” musieli uznać wyższość Romy, przegrywając z włoskim zespołem aż 0:3. Drużyna z Rzymu była lepsza w każdym aspekcie, dlatego końcowe zwycięstwo podopiecznych Eusebio Di Crancesco było jak najbardziej zasłużone. Sytuacja londyńskiego klubu w grupie skomplikowała się tylko na chwilę, bowiem remis Atletico z Qarabagiem spowodował, że hiszpański zespół praktycznie zamknął sobie drogę do awansu.
Lepsze nastroje po wtorkowych meczach panowały w obozie Manchesteru United. Klub z Old Trafford wygrał już 4. mecz w tegorocznej Lidze Mistrzów i wydaje się, że awans angielskiego zespołu to czysta formalność, bowiem piłkarze Jose Mourinho muszą w dwóch ostatnich spotkaniach zdobyć przynajmniej jeden punkt lub liczyć na korzystne rezultaty w innych grupowych spotkaniach.
Środowe rywalizacje dla kibiców Premier League zapowiadały się niezwykle emocjonująco. Tottenham podejmował na Wembley Real Madryt, Manchester City wybrał się do Włoch, by rozegrać mecz z Napoli, a Liverpool na własnym stadionie zagrał z Mariborem.
„Koguty” napędzone świetną grą na Estadio Santiago Bernabéu udowodniły we wczorajszym meczu, że remis w Madrycie to nie był przypadek. Klub z Londynu pokonał triumfatora poprzedniej edycji Ligi Mistrzów 3:1, a dwie bramki dla gospodarzy strzelił Dele Alli. Jedno trafienie w 65. minucie dorzucił Christian Eriksen. „Królewscy” byli w stanie odpowiedzieć tylko raz, za sprawą bramki Cristiano Ronaldo w 80. minucie.
Manchester City dzięki wczorajszej wygranej może już teraz cieszyć się z awansu do 1/8 finału. Podopieczni Pepa Guardioli kontynuują tym samym niesamowitą passę zwycięstw. Ostatni mecz, w którym „The Citizens” nie odnieśli zwycięstwa, miał miejsce 21 sierpnia, kiedy to na własnym stadionie zremisowali z Evertonem.
„The Reds” mieli przed sobą najłatwiejsze zadanie i choć piłkarze Juergena Kloppa przeważali na boisku, to pierwszą bramkę zobaczyliśmy dopiero w 49. minucie, a autorem gola został najlepszy strzelec drużyny – Mohamed Salah. Trafienia dla zespołu z miasta Beatlesów zanotowali również Emre Can oraz Daniel Sturridge.
Sytuacja angielskich ekip jest zatem wyjątkowo komfortowa. Powody do obaw mogą mieć jeszcze kibice Chelsea oraz Liverpoolu, bowiem obu ekipom do awansu potrzebne jest jeszcze jedno zwycięstwo.