Okres świąteczno-noworoczny coraz bliżej, a co za tym idzie, wielkie granie w angielskiej Premier League. Dla fanów angielskiej piłki to jeden z najlepszych okresów w roku. Mecz za meczem, niespodzianka za niespodzianką i coroczna debata nad sensem rozgrywania tylu spotkań w tak krótkim odstępie czasu. Że ktoś jest zmęczony? Że kontuzje? Business is business!
Angielscy dziennikarze przyjrzeli się, jak wygląda sytuacja poszczególnych klubów w tym jakże gorącym okresie. Najgorzej ma się Leicester, które rozegra cztery mecze w nieco ponad 210 godzin (niecałe dziewięć dni). Z czołówki w trudnej sytuacji jest Manchester United, który maraton rozpocznie 23 grudnia o godzinie 20:45 meczem z Leicester, a skończy 1 stycznia o godzinie 17:50 meczem z Evertonem. Po drodze zmierzy się jeszcze z Burnley i Southampton. Tak napięty terminarz to woda na młyn dla Jose Mourinho, który kocha się na zabój w krytykowaniu twórców terminarza Premier League.
Portugalczyka zapewne jeszcze bardziej drażni fakt, że inne zespoły z czuba tabeli są w sytuacji bardziej uprzywilejowanej. Z całej ligi w najlepszej sytuacji jest Arsenal, który rozegra cztery spotkania w przeciągu 290 godzin (Manchester United rozegra cztery mecze w około 215 godzin). Tuż za „Kanonierami” są Chelsea i Manchester City.
Chcesz więcej? Dołącz do naszej grupy dyskusyjnej o angielskiej piłce
Świąteczno-noworoczne granie to także gorący okres dla fanów, którzy jeżdżą za swoim klubem na niemal każdy mecz. W najlepszej sytuacji będą fani Burnley, którzy w tym czasie muszą zaplanować trasę liczącą około 160 mil. Najgorzej zaś mają się kibice Newcastle, których czeka niemal 1000 milowa podróż. Tylko nieco lepiej mają się fani Tottenhamu, którzy muszą liczyć się z podróżami liczącymi niecałe 900 mil.