Pozostanie Yayi Toure w Manchesterze City podczas letniego okna transferowego było jednym z największych zaskoczeń na rynku. 34-letni pomocnik już w poprzednim sezonie nie był ulubieńcem Guardioli, w związku z czym w pierwszym składzie pojawiał się sporadycznie. Pomimo zainteresowania kilku klubów Toure został w Manchesterze. Jak się okazało kilka miesięcy później – był to spory błąd.
Pół sezonu, które Yaya Toure spędzi w drużynie Guardioli, to całkowicie stracony czas. Pomocnik większość spotkań przesiaduje na ławce i nie ma szans na konkurowanie z pozostałymi graczami środka pola. Jego prywatne relacje z Guardiolą również nie poprawiają sytuacji, gdyż Hiszpan wielokrotnie podkreślał, że nie jest zachwycony podejściem pomocnika do wielu kwestii.
Toure finalnie uzmysłowił sobie, że jego przygoda z Manchesterem City dobiegła końca. W najbliższym czasie 34-letni zawodnik będzie miał wiele czasu, by z ogromną starannością wybrać sobie nowego pracodawcę. Chętnych nie zabraknie, zaś City nie będzie stawiało przeszkód. Były gracz Barcelony wciąż jest jednym z najlepiej opłacanych graczy w całej drużynie, zatem jego odejście nieco zwiększy i tak spore możliwości finansowe klubu.
Chcesz więcej?
Dołącz do naszej grupy dyskusyjnej o angielskiej piłce
W walce o kartę zawodniczą Toure liczą się przede wszystkim kluby tureckie i amerykańskie. Od dłuższego czasu zainteresowanie pomocnikiem City wyraża Galatasaray, jednak sam zawodnik nie jest szczególnie chętny do gry w Stambule. Nieco bardziej prawdopodobną możliwością wydaje się spokojne zakończenie kariery w MLS, gdzie obywatel Wybrzeża Kości Słoniowej mógłby grać w zespole New York City.
Mentalność Yayi Toure od dłuższego czasu wykluczała go z piłki na najwyższym poziomie. 34-letni gracz jest w odpowiednim momencie kariery, by godnie pożegnać się z Anglią i w spokoju udać się na piłkarską emeryturę do Stanów. Emeryturę, która na dobrą sprawę rozpoczęła się już w tym sezonie…
