Dla Kamila Grosickiego oraz Grzegorza Krychowiaka obecne kluby miały być tylko przystankiem w swojej karierze. W ostatnich tygodniach jednak sytuacja obu Polaków diametralnie się zmieniła. Niestety, na naszą niekorzyść.
Powrót do gry Grzegorza Krychowiaka w barwach West Bromwich został przyjęty w naszym kraju ze sporym entuzjazmem. Po blisko roku zaliczania znikomej liczby minut w PSG 27-latek w końcu zaczął regularnie pojawiać się na boisku. Jak się okazuje – do czasu. Z Polakiem w składzie „The Baggies” nie odniosły żadnego zwycięstwa w Premier League, co doprowadziło do zwolnienia Tony’ego Pulisa. Na jego miejsce został sprowadzony Alan Pardew, ale w pierwszym spotkaniu nowy szkoleniowiec także nie skorzystał z usług polskiego pomocnika. W trzech ostatnich kolejkach łącznie Krychowiak rozegrał sześć minut.
Czy sytuacja ulegnie poprawie? Trudno się tego spodziewać. Za kadencji Pulisa West Bromwich grało trójką środkowych pomocników, w której obok Grzegorza znajdował się Jake Livermore oraz Gareth Barry. Cała trójka nie uchodzi za speców od gry ofensywnej, ale w taktyce poprzedniego menedżera kompletnie to nie przeszkadzało. Wraz z przyjściem Pardew to nieco uległo modyfikacji. W starciu przeciwko Crystal Palace na boisku w barwach WBA pojawiło się aż trzech napastników. Według angielskich mediów Pardew ma za zadanie nie tylko poprawić wyniki, lecz także styl gry, który podczas pracy Pulisa był wielokrotnie krytykowany.
Nowe ustawienie zaproponowane przez Pardew także zawiera trójkę środkowych pomocników, ale zamiast Krychowiaka angielski menedżer postawił na 19-letniego wychowanka klubu – Sama Fielda. Niepokojący jest także fakt, że przy zmianie za kontuzjowanego Garetha Barry’ego na boisko wszedł Claudio Yacob, który prawdopodobnie u trenera jest wyżej w hierarchii pomocników. Może to oznaczać, że Polak wypadł z łask. Nie mamy wglądu do szatni WBA, ale Krychowiak na pierwszy rzut oka kompletnie tam nie pasuje. Futbol w Anglii jest specyficzny, a angielscy gracze jeszcze bardziej. Trudno nie mieć wrażenia, że dla Krychowiaka obecny klub jest tylko przystankiem, tym bardziej że jest tam zaledwie wypożyczony. To wręcz normalne, że Pardew przy kłopotach postawi na doświadczonego, będącego kilka lat w klubie Yacoba (lub wychowanka Fielda) a nie Krychowiaka.
W podobnej sytuacji jest Kamil Grosicki. Jego zespół także przechodzi ogromny kryzys, zajmując obecnie 20. lokatę w Championship. Skrzydłowy trzy ostatnie spotkania rozpoczynał na ławce rezerwowych, ale jego pozycja może ulec zmianie po zmianie trenera. Wiemy już, że Leonida Słuckiego zastąpi Nigel Adkins i bardzo możliwe jest, że wszyscy gracze rozpoczną u niego z „czystą kartą”. To będzie idealny moment dla „Grosika” na wykazanie się. Tym jestem jednak bardzo zaniepokojony.
Chcesz więcej?
Dołącz do naszej grupy dyskusyjnej o angielskiej piłce
Kamil od jakiegoś czasu w wielu wywiadach powtarza, że marzy o grze w Premier League, a obecność w Hull (tym bardziej w Championship) to tylko chwilowe nieporozumienie. Jestem wręcz przekonany, że owe wywiady dochodzą do władz klubu, a nawet samych zawodników. Trudno jest zatem identyfikować się z zawodnikiem, który średnio co miesiąc mówi takie rzeczy. Grosicki powinien skupić się wyłącznie na pracy, a swoją przyszłość klubową pozostawić w rękach agentów.
Trudno nie wysnuć tezy, że dwaj Polacy niejako zderzyli się z rzeczywistością. Krychowiak przechodził do WBA jako – nawet pomimo trudnego roku w Paryżu – gwiazda, podobnie zresztą jak Grosicki, który po sprzedaży wielu zawodników z ekipy występującej w Premier League pełnił kluczową rolę w zespole. Obaj muszą jak najszybciej wziąć się w garść i udowodnić swoim nowym menedżerom swoje oddanie dla zespołu. W przeciwnym razie reprezentacja Polski na mundialu w Rosji może borykać się z ogromnym problemem.