Luis Suarez to absolutny top wśród napastników. Od kilku lat w wybornej formie, uważany jest przez wielu za najlepszą „dziewiątkę” na świecie. Śledząc jego karierę, nie można zapomnieć o tym, czego dokonywał jeszcze w barwach „The Reds”.
Król strzelców i najlepszy asystent Premier League w sezonie 2013/2014, piłkarz grudnia i marca, a ostatecznie całego roku tejże kampanii, zdobywca Złotego Buta. Nieźle jak na zawodnika klubu, który na krajowym podwórku od lat bezskutecznie walczy o najwyższe cele. Suarez pokazał wtedy całemu światu, że nie ma drugiej takiej bestii jak on. Przełożyło się to również na rekordy Premier League, w spotkaniu rozegranym 21.12, dokładnie cztery lata temu.
Grudzień 2013 roku był dla Urugwajczyka wyjątkowo udany. Jak wiemy, na Wyspach ten miesiąc jest wyjątkowo obfity w ligowe spotkania, zwykle jest ich siedem. Luis Suarez bramki zdobył „tylko” w czterech z nich, jednak dzięki temu przeszedł do historii Premier League.
W drugim grudniowym spotkaniu przeciwko Norwich, ustrzelił aż cztery bramki. W kolejnych trzech (West Ham, Tottenham, Cardiff) dołożył po dwa trafienia. Dzięki dwóm ostatnim stał się pierwszym zawodnikiem, który trafiał minimum dwukrotnie w czterech spotkaniach EPL z rzędu oraz jako pierwszy osiągnął granicę dziesięciu bramek w jednym miesiącu Premier League. Pobił tym samym rekord Marka Viduki, który w kwietniu 2003 roku zdobył dla Leeds United osiem trafień. Tyle samo w maju tego roku zdobył Harry Kane, jednak w gonieniu dorobku „El Pistolero” przeszkodził mu… koniec rozgrywek. Przypomnijmy sobie, jak genialny Urugwajczyk ustanawiał te rekordy: