Brak awansu do ćwierćfinału Ligi Mistrzów został przyjęty w Manchesterze United za dość dotkliwy cios. Sytuację poprawiła nieco sobotnia wygrana z Brighton, jednak w klubie nadal unosi się atmosfera lekkiego niepokoju, który za sprawą ostatnich komentarzy Jose Mourinho na temat Luke’a Shawa może wymknąć się spod kontroli.
Portugalski menedżer od wielu lat stosuję podobne zagrywki w swojej pracy. Jedną z nich jest publiczne wytykanie błędów swoim piłkarzom, co w przeszłości przynosiło mu odpowiednie rezultaty. W United wypaliło to także z Anthonym Martialem, lecz zupełnie odwrotnie wygląda to z Shawem. Anglik jeszcze na przełomie grudnia i stycznia mógł czuć się jako piłkarz pukający do bram podstawowej jedenastki „Czerwonych Diabłów”. Podobnego zdania był także sam szkoleniowiec: – Sprzedaż Shawa? To wykluczone. Obecnie na rynku nie ma lepszego lewego obrońcy od niego – stwierdził „Mou”.
Od tej wypowiedzi 22-latek rozegrał dla ekipy z Old Trafford zaledwie 113 minut. W sobotę rozegrał tak fatalne spotkanie, że Mourinho postanowił go zdjąć już w przerwie. Zapytany na konferencji prasowej o Anglika stwierdził, że jego podopieczny miał wypisaną na twarzy chęć zmiany, grając najsłabszy mecz w barwach United. To nie pierwsza sytuacja, kiedy Portugalczyk kwestionuje zachowanie Shawa na boisku w mediach. Niespełna rok temu oskarżył go o brak motywacji do gry względem Darmiana, Blinda i Younga.
Takie zagrywki ze strony Mourinho (konkretnie ta ostatnia) nie bardzo spodobały się innym piłkarzom oraz władzom klubu, którzy twierdzą, że uporczywe publiczne upokarzanie angielskiego obrońcy negatywnie wpływa na jego wartość transferową. Czy to może spowodować ogromne napięcia na linii Mourinho – zarząd klubu? Atmosfera na Old Trafford po wpadce z Sevillą nie można nazwać istną sielanką, a walenie młotem w zawodnika nie bardzo powinno pomóc zespołowi. Mourinho sądzi najwyraźniej inaczej.