Swego czasu największy transfer na świecie, sprowadzany jako symbol nowego, odradzającego się Manchesteru. Paul Pogba miał wprowadzić nową jakość w pomocy „Czerwonych Diabłów”, zachwycać i brylować tak, jak w Juventusie. Wracał do swojego domu, więc nic nie mogło pójść źle. Teoretycznie…
Francuz od początku nie mógł złapać odpowiedniej, równej formy. Często rzucano go na różnych pozycjach, szukając jego najlepszej wersji. Czasem się udawało i mogliśmy raczyć się nielicznymi przebłyskami. Mourinho jednak do tej pory nie potrafi wykrzesać z 25-latka choćby 50% możliwości i nie do końca wiadomo, do kogo mieć pretensje. Czy do zawodnika, że nie przykłada się tak, jak powinien, czy do trenera, który nie z każdym potrafi współpracować. Wiemy natomiast, że obu panom na pewno nie jest z sobą po drodze.
Mourinho jest wyraźnie sfrustrowany postawą francuskiego pomocnika. Liczby tylko to potwierdzają, bo w ostatnich jedenastu spotkaniach Pogba tylko czterokrotnie zaczynał w wyjściowej jedenastce. Jakby słaba gra nie wystarczała, dochodzą do tego jeszcze spięcia pozaboiskowe, takie jak wywiad Francuza po meczu z United, który nie spodobał się menedżerowi. Mourinho nie stawia na słabo grającego zawodnika, a ten wścieka się, że nie gra – koło się zamyka.
Ostatnie doniesienia z Wysp zgodnie sugerują, że szatnię Manchesteru przed przyszłym sezonem czekają spore zmiany, a jedną z nich ma być pożegnanie się z – bądź co bądź – sporym niewypałem. Jedyną opcją ratunkową mogłaby być zmiana trenera, ale jak wiemy na to się nie zanosi. Czasem ofiarą jest trener (patrz: Ranieri), ale czasem to jego obdarza się większym zaufaniem, a ofiarami są niechciani zawodnicy.
Portugalczyk znany jest ze swojego radykalnego podejścia i unikania kompromisów. Od zawodników wymaga absolutnego oddania i akceptowania narzuconej sytuacji. W przypadku Shawa było to publiczne wytykanie, w przypadku Pogby – ławka. O ile ten pierwszy wziął się do roboty i walczy o swoje, o tyle ten drugi wygląda po prostu na obrażonego, a według mediów odzywanie się do Mourinho ogranicza do absolutnego minimum. Od czasu „stracenia” szatni w Realu Madryt Portugalczyk nie jest już „The Special One”, za którym w ogień skaczą wszyscy piłkarze. Teraz coraz częściej zachodzi im za skórę, co w końcu doprowadza do sytuacji takich jak pod koniec pracy w Chelsea, czy nawet tych obecnych.
Z tego punktu widzenia wszystko wydaje się logiczne: zarobić dobre pieniądze, zainwestować w innych, teoretycznie lepszych i za rok walczyć o lepsze wyniki i lepszą grę. Szkoda, gdyby to się tak skończyło. Można powiedzieć, że ta przygoda byłaby jak powrót po latach do ukochanego, lecz trochę „zepsutego” rodzinnego domu. Domu, z którego wyjechałeś jako młody chłopak, wróciłeś po latach z nadzieją i marzeniami, by spotkać tam nieznanego wcześniej – może nawet niezrównoważonego ojczyma, którego metod na życie zupełnie nie trawisz i nie potrafisz z nim żyć w harmonii…
Pozostaje tylko pokazać pełnię możliwości tam, gdzie jest normalnie, w tym przypadku w reprezentacji. W niej Pogba zdobył właśnie piękną bramkę z rzutu wolnego i dołożył asystę. Można? Można.
Pogba ? pic.twitter.com/g1SkC1W1cM
— Leroy▫ (@_DePhoenix) March 27, 2018
Pogba looking at Mourinho after that goal pic.twitter.com/RufNJeBV02
— ShotOnGoal (@shotongoal247) March 27, 2018