Mundial w Rosji zbliża się wielkimi krokami. Dla jednych to czas eksperymentów, ostatnich szlifów lub nerwowych ruchów. Reprezentację Adama Nawałki trudno podporządkować do jednej z tych grup, bowiem tak naprawdę ciężko spojrzeć na całą sytuację obiektywnie, bez narodowych sympatii. Głównie tyczy się to linii pomocy, która znacząco odstaje od innych formacji.
Bez dwóch zdań kolejne dwa miesiące będą dość uciążliwe dla selekcjonera reprezentacji Polski. Adam Nawałka doskonale zdaje sobie sprawę, że nie wszystko leży w jego rękach, ponieważ wiele zależy także od jego zawodników oraz ich trenerów klubowych. Oczywiście – 60-letni szkoleniowiec może mieć żmudną nadzieję na casus Kuby Błaszczykowskiego z EURO 2016, który w sezonie przed mistrzostwami Europy nie grywał regularnie w swoim klubie, dzięki czemu podczas turnieju imponował świeżością i był jedną z najważniejszych postaci reprezentacji na imprezie we Francji.
Takich Błaszczykowskich musiałoby być w kadrze jednak kilku – i to zazwyczaj mowa o pomocnikach. Bramkarze? Kłopot bogactwa. Obrońcy? Rewelacji nie ma, ale patrząc na obecne powołania z grą w klubie kłopoty ma zaledwie Kamiński oraz zapewne odstrzelony w czerwcu przed samą imprezą Jaroszyński. W ataku w takiej sytuacji mamy Dawida Kownackiego oraz Jakuba Świerczoka. Mając jednak w odwodzie Teodorczyka czy powracającego do pełni formy Milika możemy być spokojni o zastępcę dla Lewandowskiego, który zapewne nawet go nie potrzebuje. Poza tym w tej strefie boiska możemy czuć się o tyle luksusowo, ponieważ najprawdopodobniej mundial zainaugurujemy z formacją z jednym snajperem.
Następnie dochodzimy do pomocników i tutaj nie jest tak różowo. Przed EURO 2016 ten sektor boiska wypełniała aż szóstka (z dziesięciu powołanych) regularnie grających graczy z polskiej Ekstraklasy. Doskonale wiemy, że ciężko porównywać naszą rodzimą ligę do najlepszych rozgrywek w Europie, ale regularna gra w każdym kraju procentuje przede wszystkim pewnością siebie u piłkarza. Oprócz wspomnianych zawodników z Ekstraklasy, do Francji pojechał Grzegorz Krychowiak (po fantastycznym sezonie w Sevilli), Piotr Zieliński (regularnie grający w Empoli) oraz Kuba Błaszczykowski wraz z Kamilem Grosickim. Dwaj ostatni borykali się z problemami w klubie, ale obaj na mistrzostwach zaprezentowali się ze świetnej strony.
Czy na taki sam scenariusz Nawałka może liczyć także i teraz? Na pierwszy rzut oka nie ma powodów do paniki. Nadal sześciu pomocników z Ekstraklasy (z dwunastu łącznie powołanych) regularnie gra w swoich klubach. Problem w tym, że najprawdopodobniej z tej grupy na miejsce w pierwszym składzie może liczyć tylko Rafał Kurzawa lub Krzysztof Mączyński. Co z resztą? Kamil Grosicki w 2018 roku rozegrał dla Hull ledwo ponad 200 minut, Karol Linetty dopiero niedawno zaczął grać w Sampdorii cyklicznie po 90 minut, zaś Piotr Zieliński przez cały sezon balansuje na pozycji 13-14 zawodnika w hierarchii Napoli i trudno tak naprawdę nazwać go prawdziwym żołnierzem Maurizio Sarriego.
Problemy z regularnymi występami ma także Jacek Góralski w Bułgarii, który na 26 kolejek ligowych zaledwie dziewięć rozpoczął w wyjściowym składzie. Niespodziewanie silną pozycję natomiast w Lokomotiwie Moskwa ma Maciej Rybus. 28-latek być może nie rozegrał zawrotnej liczby minut, ale tutaj problemem były kontuzje. Mimo to Polak zawsze po powrocie do zdrowia momentalnie wskakiwał do pierwszej jedenastki swojej ekipy, także jego o jego formę – o ile dopisze zdrowie – możemy być spokojni.
Przyszedł czas na kilka słów o Grzegorzu Krychowiaku. Zawodnik wypożyczony do West Bromwich Albion zmaga się z pewną sinusoidą w swojej przygodzie na Wyspach. Gdy wydawało się, że w końcu polski pomocnik znalazł wspólny język z Alanem Pardew, to w spotkaniu z Leicester postanowił nie podać ręki swojemu szkoleniowcowi, który zdjął go z boiska. Od czasu tego incydentu WBA rozegrało tylko jedno ligowe starcie, podczas którego Krychowiaka zabrakło w pierwszym składzie. Angielski trener nie potwierdził żadnego konfliktu z naszym reprezentantem, lecz trudno nie snuć domysłów, że być może Grzegorz tym zachowaniem skomplikował swoje przygotowania do mundialu. „The Baggies” raczej już nie mają co liczyć na utrzymanie w Premier League, zatem ogrywanie zawodnika wypożyczonego do klubu, zamiast wychowanków akademii byłoby nierozsądne. Dodatkowo jeśli mówimy o graczu, który w ostatnim czasie stworzył pewien problem, a po sezonie wyfrunie z Anglii bez ciepłego pożegnania.
Gdzieś z tyłu głowy widnieje także Kuba Błaszczykowski. 32-latek jednak od listopada nie rozegrał żadnego spotkania dla Wolfsburga, co zmusiło Nawałke do wykreślenia go z listy powołanych na towarzyskie spotkania z Nigerią oraz Koreą Południową. Trudno oczekiwać, że w przypadku utrzymania się takiej sytuacji, Kuba pojedzie na mundial. Jest to ogromne osłabienie ekipy Nawałki, zważywszy na brak klasowego zmiennika na tej pozycji oraz występy Błaszczykowskiego na EURO 2016, kiedy także pojechał na ten turniej bez cotygodniowej gry w klubie.
Naszą teorię zabijają nieco statystyki. Według nich kadrowicze przed EURO 2016 (biorąc pod uwagę czas gry do końca marca ówczesnego roku) rozegrali…mniej minut aniżeli dzisiejsi powołani pomocnicy na tym samym etapie sezonu. Tamtą średnią mocno zaniżył jednak Kuba Błaszczykowski (ledwo ponad 800 minut) oraz Filip Starzyński, który w pierwszej połowie sezonu w Lokeren prawie nie pojawiał się na boisku. Ponadto kilku zawodników leczyło swoje kontuzje w pierwszej części rozgrywek, co także zabierało im cenne minuty.
Być może panikujemy, ale doprawdy trudno w tej chwili nie oceniać pomocników jako największą słabość naszego zespołu. Z podstawowej czwórki z 2016 roku w postaci Grosickiego, Mączyńskiego, Krychowiaka i Błaszczykowskiego, żaden nie prezentuje poziomu zbliżonego do tego z mistrzostw Europy we Francji. Czy zatem ponownie będziemy zmuszeni liczyć na cud, z myślą, że gra w klubie nie zawsze przekłada się na takiego typu turnieje? Wszystko na to wygląda.