Fatalny występ przeciwko Tottenhamowi w niedziele znacząco oddalił Chelsea od zajęcia miejsca w czołowej czwórce Premier League. Drużynie ze Stamford Bridge z coraz to większa pewnością przypisuje się grę w Lidze Europy, co dla klubu takiego kalibru jest wielką porażką. Jakie jednak mogą być wszystkie konsekwencje takiego scenariusza?
Osiem punktów straty do Tottenhamu i widmo kolejnego sezonu bez Ligi Mistrzów. Roman Abramowicz ma nad czym rozmyślać, ponieważ jego drużynę w ciągu ostatnich trzech sezonów po raz drugi może zabraknąć wśród elity europejskich klubów. Dla Rosjanina to ogromny cios nie tylko pod względem sportowym, ale także finansowym. Brak kwalifikacji do Champions League wpłynie znacząco na dochód, nawet przy kwotach jakie generują prawa do Premier League. Udowodnił to dobitnie sezon 2016/2017, gdy „The Blues” zanotowali o wiele mniejszy zysk aniżeli United, City czy Arsenal. Spadek był widoczny chociażby także z zysków podczas dnia meczowego. Teraz te sytuację poprawi nieco Liga Europy, ale rozgrywki drugiej kategorii raczej nie przyniosą klubowi takiego zysku.
Problemem jest także rozbudowa Stamford Bridge, która ma kosztować Abramowicza aż miliard funtów. Właściciel Chelsea od dawna nie sięga tak głęboko do kieszeni i wydaje głównie to, co zarobi na sprzedaży zawodników. Plan wymagający inwestycje w struktury klubu może wykluczyć wielkie transfery latem, co tylko i wyłącznie zakłóci szybki powrót do elity.
Brak gry w Lidze Mistrzów może także nieco skomplikować sytuację związaną z poszukiwaniem nowego trenera. Szanse, że Antonio Conte pozostanie na obecnym stanowisku są niemal zerowe, zważywszy na jego konflikt z władzami klubu. Wypadnięcie z czwórki powoduje, że Chelsea może zapomnieć o takich kandydatach na to stanowisko jak chociażby Mauricio Pochettino. Z kolei Thomas Tuchel najprawdopodobniej wybierze PSG, gdzie będzie miał komfort pracy na polu finansowym. Wydaję się zatem, że jedynym kandydatem pozostaje wciąż Luis Enrique.
Masę kłopotów mogą narobić także sami piłkarze. Tendencja braku kwalifikacji do Ligi Mistrzów może wydawać się dla wielu piłkarzy niekorzystana dla ich rozwoju karier, głównie mowa tutaj o Belgach. Kontrakt Thibaut Courtois wygasa już w 2019 roku i do tej pory golkiper nie kwapił się, aby przedłużyć go o kolejne lata, co wzmaga plotki na temat jego powrotu do stolicy Hiszpanii. Z kolei umowa Hazarda potrwa rok dłużej, a Chelsea planuje zaoferować mu rekordową pensję w klubie, dzięki której 27-latek miałby zarabiać 300 tysięcy funtów tygodniowo. Skrzydłowy wciąż jednak czeka na rozwój sytuacji w Realu Madryt, który od kilku lat planuje wyrwanie go z Londynu. „Królewscy”, według ostatnich doniesień London Evening Standard, nie kwapią się z podjęciem szybkiej decyzji i niewykluczone, że jeśli ma dojść do transferu, to dopiero latem.
Z drugiej strony renoma Chelsea nadal jest na tyle duża, że ich marka może nadal przyciągać wielu piłkarzy, nawet bez gry w Lidze Mistrzów. Udowodnił to okres po sezonie 2015/2016, gdy do klubu trafił chociażby N’Golo Kante, ówczesny mistrz Anglii z Leicester.
Nie da się ukryć, że kolejne lato będzie dla „The Blues” jednym z ważniejszych za rządów Romana Abramowicza. Rosjanin musi jak najszybciej przemyśleć, w którą stronę zmierza jego „dziecko” i podjąć najlepsze dla niego decyzję.