Przez wielu kochany za swoje barwne komentarze, ciekawe poglądy i opinie, przez wielu nietolerowany – właściwie z tego samego powodu. Były reprezentant Polski realizuje się obecnie w roli komentatora i eksperta piłkarskiego, ale chyba stracił rozgraniczenie między byciem gwiazdą, a profesjonalistą. Dziś Tomasz Hajto pokazał to kolejny raz, przekraczając wszelkie standardy przyzwoitości.
Wiele było kompilacji najlepszych tekstów Hajty, od „podostrzania” zaczynając, na „truskawce na torcie” kończąc. Wszystko to, co powodowało raczej uśmiech na twarzy, niż sięgającą zenitu frustrację, było w porządku. Jednak od jakiegoś czasu 62-krotny reprezentant Polski przed kamerami czuje się lepiej niż ryba w wodzie, a swoje „eksperckie” opinie w większości chyba mówi, zanim dobrze przemyśli. Było tak choćby z wywodem z początku sezonu, kiedy stwierdził, że Serie A mu się nie podoba, bo poza Juventusem i Napoli gra się „siermiężną piłkę”. Ciekawe czy teraz podtrzymuje swoje zdanie, oglądając m.in. poczynania Romy w Lidze Mistrzów. „Ciekawie” było również tydzień temu, ale kto mu zabroni…
No i Hajto zepsuł w ostatniej minucie odcinek Cafe Futbol. Epizod był naprawdę fajny, ale oczywiście zaczął gadać o Grabarze i swojej wielkie "menadżerce". A sam temat Grabary zaczął Bożydar Iwanow.
Oby kiedyś zamknął Panu Tomkowi Kamil te usta.
— Mikołaj Walencik (@miki99walencik) April 15, 2018
Przejdźmy do dzisiejszych wydarzeń. Tomasz Hajto – etatowy gość „Cafe Futbol” – w trakcie programu wypił duszkiem szklankę wody, by po chwili wstać blady jak ściana i po prostu opuścić studio. Można się domyślić, jakiego stanu są to oznaki.
W sobotę organizowany był mecz przyjaciół, specjalnie dla zmagającego się z chorobą Pawła Kryszałowicza. Pojawił się na nim m.in. Jerzy Dudek, który w tym celu zrezygnował z meczu drużyn Figo i Ronaldinho. Nie pojawił się natomiast Hajto, ale można to wytłumaczyć obecnością na chrzcinach. Nie ma natomiast wytłumaczenia na jego stan w „Cafe Futbol”, po wczorajszym udziale w Polsat Boxing Night i – jak widać – hucznym świętowaniu.
Skacowany po after party gali boksu Polsat Boxing Night w Częstochowie, Tomasz Hajto, ziewając wypija duszkiem szklankę wody, nagle blady wstaje i wychodzi ze studia #CafeFutbol?. Takich mamy niestety ekspertów, przykład dla młodych adeptów…?
— Janekx89 (@janekx89) April 22, 2018
— Paweł Wątorski (@pawel2322) April 22, 2018
Słuchej no @BorekMati dlaczego Ty nie przygotowałes w studiu dla Tomasza Hajty jakiejs miednicy w studiu aby spokojnie mógł zwymiotowac?Wiesz przeciez że sa to obowiązujące na świecie standardy dla ekspertów z najwyższej pólki szczególnie po sobocie…
— Jacek Gnój (@Gnoj2013) April 22, 2018
Ale jakby Hajto rzygnął na żywo na Kołtonia to płaciłbym więcej niż za galę Borka.
— Seba (@arunia12) April 22, 2018
Tomasz Hajto wraca z Cafe futbol. pic.twitter.com/NZLyXLL0wv
— Walczący z Lewakami (@lewakami) April 22, 2018
Hajto na kacu (albo jeszcze nawalony) w Cafe Futbol. Promowanie takich ludzi to jest jakaś paranoja. #CafeFutbol
— Sebastian Gryziecki (@SGryziecki) April 22, 2018
Ładnie się przedstawił Tomasz Hajto milionom widzów programu Cafe Futbol ? pic.twitter.com/odxXEpGdQX
— Daniel Nowak (@Daniel__Nowak) April 22, 2018
Wyczyny Hajty wcale mnie nie dziwią, bo Cafe Futbol od lat nie jest już programem opiniotwórczym, a papką przy której Borek, Hajto i reszta świty czuje się jak ryba w wodzie. Kolesiostwo i pozwalanie absolutnie na wszystko, jak widać nawet na obecność na kacu "ekspertów".
— Adam Prokopczyk (@Adamek18) April 22, 2018
#Hajto pic.twitter.com/3BqamlVpNC
— Sycylia ?? (@sycylia6_) April 22, 2018
Mimo takiej wtopy i zostawieniu dość sporego niesmaku, pojawiają się również opinie, że „w sumie to nic się nie stało, kulturalnie wyszedł w porę, każdy może się gorzej poczuć”. Z jednej strony tak. Pamiętamy przecież, jak niegdyś nagle ze „Stanu Futbolu” wyszedł ś.p. Paweł Zarzeczny, bo po prostu wyszła nagle pilna sprawa. Ok – na pewne rzeczy nie ma się wpływu. Ale chyba mając 45 lat na karku można wymagać od samego siebie dojrzałości i odpowiedzialności wiedząc, że za parę godzin ma się występ w telewizji. Potencjalny pracodawca nie usprawiedliwiałby 20-latka, który na rozmowę kwalifikacyjną przyszedłby skacowany, „bo dzień wcześniej popłynął”. Można więc oczekiwać tego po ponad dwa razy starszym człowieku.
Panie @TomekHajto7, serdecznie zapraszam na wykłady pic.twitter.com/QOfEFGybtX
— Kamil Rychlik (@rychlikkamil) April 22, 2018
Tutaj chyba nie chodzi o jedną sytuację, a całokształt. Dzisiaj była tylko truskawka na korcie.
— Bartosz Burzyński (@Bar93Bur) April 22, 2018