Casus Glika? Reprezentant Argentyny wyeliminowany z mundialu

Do mundialu niecały tydzień, wszyscy dopieszczają ostatnie detale i myślą tylko o nim. Niestety nawet w tak newralgicznym okresie zdarzają się sytuacje, których nikt nie brał pod uwagę. Tym razem o mundialu musi zapomnieć Manuel Lanzini.

Argentyński pomocnik, na co dzień występujący w barwach West Ham United, może mówić o potwornym pechu. Na treningu zerwał więzadło krzyżowe w kolanie, przez co straci nie tylko turniej w Rosji, ale też nie pogra w piłkę prawdopodobnie do okolic końca roku. Trudno wyobrażać sobie, co czuje Argentyńczyk, tym bardziej, że był jednym z ulubieńców Jorge Sampaoliego. Wiele osób zarzucało mu właśnie to powołanie, które on jednak tłumaczył uniwersalnością zawodnika. Lanzini był bardzo blisko pierwszego składu, w którym towarzyszyłby m.in. Messiemu i Di Marii.

25-latek problemy z kolanem miał już na początku minionego sezonu, jednak wtedy po dwóch miesiącach przerwy udało się wrócić do pełni zdrowia. Teraz skończyło się w najgorszy możliwy sposób. Wciąż nie wiadomo, kto zastąpi zawodnika „Młotów”. W grze są Diego Perrotti i Enzo Perez, choć kibice z pewnością liczą na wielkiego nieobecnego, czyli Mauro Icardiego.

Jak widać nie tylko Polska jest poszkodowana. Idąc tropem wielu „kibiców”, Lanzini i Casemiro (Brazylijczyk w środę groźnie sfaulował swojego rodaka – Freda) to również głupki, niemyślący o mundialu i przesadnie ryzykujący. W końcu na kilka dni przed MŚ piłkarze nie powinni wychodzić z pokoju, ruszać się zbyt gwałtownie i wykonywać niepotrzebnych działań. To oczywiście brednie, jednak dobrze, gdyby niektórzy to zrozumieli. Tak – Glik na pewno żałuje, że wykonał przewrotkę. Tak samo, jak Fred żałuje, że nie uniknął wejścia Casemiro, a Lanzini, że stanął tak, a nie inaczej. To jest część piłki nożnej, a poszkodowanym zawsze zostaje tylko gdybanie…

Załóż konto w ETOTO i odbierz zakład bez ryzyka do kwoty 100 zł