Gigant na glinianych nogach. Francja wygrywa, ale pokazuje, że nazwiska to nie wszystko

Każde mistrzostwa na dobrą sprawę zaczynają się na długo przed tym, zanim zabrzmi pierwszy gwizdek. Snujemy domysły, porównujemy szanse, wskazujemy faworytów czy tez potencjalnego „czarnego konia”. Tegoroczny mundial to również taki scenariusz, w którym pojawił się jednak znak zapytania.

Na papierze najsilniejsze wydają się m.in. Brazylia, Francja, Hiszpania, czy Niemcy. Do tego nieobliczalna (w dobrym i złym znaczeniu) Argentyna, Portugalia, która bądź co bądź jest aktualnym mistrzem Europy, czekająca na przełamanie Anglia, bijąca się o szczyty Belgia. W dotychczasowych spotkaniach nie doświadczyliśmy niespodzianek, a wspomniane wcześniej Hiszpania i Portugalia zdążyły już pokazać kawał piłki na najwyższym poziomie.

Kolejną próbkę umiejętności miała dać w spotkaniu z Australią Francja. W końcu „Trójkolorowi” po porażce w finale przed dwoma laty mają ochotę zaliczyć dobry wynik na kolejnym wielkim turnieju. Skład na pierwszy mecz? Istny gwiazdozbiór. Patrząc na niego trudno dziwić się, że Francja wskazywana jest jako jeden z faworytów.

Zanim skupimy się na podopiecznych Deschampsa, warto pochwalić Australię, która była bardzo spójnym, zorganizowanym zespołem i naprawdę mogła się podobać. Miała być jak Atletico i była. Natomiast we Francji nic nie funkcjonowało tak, jak powinno. Dembele po prostu biegał tracąc większość piłek, Griezmann był zagubiony, Mbappe miał tylko kilka przebłysków. Pogba potwierdził opinie krytyków dotyczące prawie całego minionego sezonu w United, a najjaśniejszym punktem pomocy był… Kante.

Nie tak powinien wyglądać opis drużyny, która miała łatwo poradzić sobie z rywalem. Francja bramki zdobyła po rzucie karnym i szczęśliwym rykoszecie, a w międzyczasie Umtitiemu „odcięło prąd” i we własnym polu karnym postanowił zagrać w siatkówkę. Kibiców znad Sekwany cieszyć może dzisiaj wyłącznie wynik, a Deschamps ma na głowie dodatkowe zmartwienia.

Francja nie jest skreślona, na mistrzostwach nigdy nie można wysuwać takich wniosków. Jednak tak bogata kadrowo drużyna potrzebuje zmian, by wszystko równo zagrało. Swojej szansy nie wykorzystał Dembele, a po Griezmannie znów widać, że wręcz musi grać obok typowego napastnika. Jego forma w Atletico po powrocie Costy mówi sama za siebie… Dodatkowo lepszego kreatora potrzebuje środek pola – co ciekawe przed spotkaniem w przeprowadzonej ankiecie ok. 70% Francuzów nie chciało, by wystąpił Pogba. Tak więc – Panie Deschamps – chyba pora na wnioski. Nazwiska nie grają, co pokazała rok temu właśnie Francja. Na papierze jej kadra U-21 była wręcz kosmiczna, a na turniej rozgrywany w Polsce przecież nawet się nie zakwalifikowała…

Załóż konto w ETOTO i odbierz zakład bez ryzyka do kwoty 100 zł