Zagadka „wygryzionej”, przeklętej trybuny Levante… i ducha

Każdy z nas, a z pewnością większość, ma w pamięci dawne ogniska letnimi wieczorami i opowiadanie strasznych historyjek. Jedne wymyślone, budujące napięcie, inne z życia wzięte i trudne do wytłumaczenia. Nasze babcie i dziadkowie byli w tym mistrzami. My nie mamy historii zapierającej dech w piersiach, ale ciekawostkę i rozwiązanie zagadki każdego, kto był na obiekcie Levante – Estadio Ciudad de Valencia, albo przynajmniej widział zdjęcia.

Wszystko zaczęło się od powodzi, przez którą klub musiał sprzedać poprzedni stadion – Campo de Vallejo, znajdujący się blisko centrum Walencji. Zakupiono kawałek ziemi daleko na północy miasta, z dala od wszystkiego, otoczony polami. Kibice Levante nie byli tym zachwyceni, ale to nie był ich największy problem. Tym okazał się „gryz ku*wy” („El most del tio fitut”), czyli charakterystyczne wycięcie w stadionie. Nazywa się tak w odniesieniu do wyglądu oraz osoby, do której skierowano drugi człon. Chodzi o jednego z właścicieli ziemi, który odmówił sprzedaży jej kawałka. Levante chciało odkupić niewielki fragment, jednak właściciel powiedział „albo bierzecie wszystko, albo nic”. Klub zamiast wydawać pieniądze na niepotrzebną mu ziemię, postanowił ominąć posiadłość owego mężczyzny. Właśnie dlatego stadion i trybuna wyglądają w ten sposób. Dla niektórych przeklęta trybuna…

Tak twierdzi m.in. Duda, przez większość kariery związany z Malagą. Kiedy przyjechał z tym zespołem na mecz z Levante w 2005 roku, po minięciu bramkarza nie strzelał na pustą bramkę, tylko podał do gorzej ustawionego kolegi. Jak to wyjaśnił?

– Kiedy miałem oddawać strzał, pojawił się przede mną duch i dlatego podałem do kolegi, zamiast strzelać. Coś przecięło mi drogę, nie wiem co to było, ale coś widziałem w tamtej chwili – twierdził Duda.

Oliwy do ognia dodał po tym również Ramon, klubowy ogrodnik. „Dwa lata temu kolega musiał zadzwonić na policję. Twierdził, że pracując na murawie zobaczył widmo nad bramką.” Ramon wyznał, że w latach 1995-2002 prochy kilku zmarłych kibiców zostały wysypane właśnie w okolicach miejsca, w którym Duda nie zdołał zdobyć gola. Potem pojawiały się również doniesienia, że czterech kibiców, którzy siedzieli na trybunach w tamtym miejscu, zginęło potem w wypadku samochodowym. Być może sprawka duchów, albo po prostu klątwa nad trybuną „gryzu ku*wy”…

Bardziej przyziemne osoby od razu stwierdziły żartując, że Duda po prostu zaczął mit – inni po spartaczeniu sytuacji symulują kontuzję, szukają krzywych kępek trawy, więc Portugalczyk mógł wymyślić ducha. Jest to jednak historia z kategorii tych pobudzających wyobraźnię. Każdy, kto ją zna, z pewnością będzie się czuł inaczej widząc obiekt Levante i „wygryzioną” trybunę. Kto wie, może wyższe siły pomogły drużynie również w końcówce sezonu, kiedy po szalonym meczu Levante ograło Barcelonę 5:4, zabierając jej marzenia na sezon bez porażki…

Zakład bez ryzyka w Fortunie. Możesz wejść i odebrać go właśnie w tym momencie