Mówi się, że każda drużyna ma swój cykl, że nic nie trwa wiecznie. W piłce nożnej widać to doskonale – złote pokolenie, nawet jeśli się na nie trafi, w końcu przeminie, a następcy nie zawsze są trafieni. Do wielu przykładów z ostatnich lat doszedł kolejny – Real Madryt.
Pamiętamy Milan Ancelottiego – drużynę, która była nazywana emerytami. Byli to jednak emeryci o ogromnej jakości, a po ich odejściu klub nie może wrócić na miejsce, na które zasługuje. Pamiętamy Manchester United po odejściu sir Alexa, który z fotelu mistrza spadł na miejsca, które nie zawsze gwarantują udział w Lidze Mistrzów. Teraz obserwujemy Real – kto wie, czy nie największy zjazd biorąc pod uwagę różnicę między „przed” i „po”.
Wykorzystaj kod i odbierz 20 zł za FRIKO
Liga Mistrzów – najważniejsze klubowe europejskie trofeum, o którym 99% drużyn może jedynie marzyć. O tym, jak trudno je zdobyć świadczy fakt, że nikt nie był w stanie go obronić. Udało się to dopiero Realowi Madryt. Co więcej, „Królewscy” wygrali je po raz trzeci z rzędu. Jest to osiągnięcie, na wyrównanie którego trzeba będzie poczekać być może kilka dekad. Szokująca wręcz jest sytuacja, którą obserwujemy niecały rok póżniej. Zaczęło się od odejścia Zidane’a i Ronaldo, skumulowało u Lopeteguiego, a kontynuuje to Solari. Człowiek, który dostając 2,5-roczny kontrakt ma za zadanie znów wprowadzić drużynę na szczyt.
Dobry remis nie jest zły
Być może za wcześnie na prorokowanie, ale to się raczej nie uda. Początek pod względem wyników był niezły i nawet można szukać tłumaczeń w wielu kontuzjach. W tym wszystkim brakuje jednak błysku, pasji, przekonania w dążeniu do celu, które cechuje największych trenerów. Takich, na jaki zasługuje Real Madryt. Tymczasem rzućmy okiem na wypowiedź Argentyńczyka, po zremisowanym w czwartek meczu i Villarreal (2:2). – Nie możemy nie doceniać remisów. Awansowaliśmy z dziewiątej pozycji na czwartą, to było trudne. Czy tak mówi opiekun zespołu, który ma wygrywać (a przynajmniej próbować) wszystko? Kiedy dekadę temu trener nie był zbyt pewny siebie przed meczem z Barceloną (po czym przegrał), ostatecznie wyleciał po sezonie z klubu. Solari też powinien.
Real Madryt nie jest jeszcze stracony, nawet nie musi wymieniać całej kadry, by coś się ruszyło. Potrzebuje jednak wizjonera, który tchnie w zespół życie i sprawi, że zawodnicy uwierzą, że są najlepsi. Mentalność to klucz. Solari nie jest kimś, kto potrafi to robić, bardziej przypomina Mourinho. Im dłużej zostanie w klubie, tym bardziej będzie on nijaki. Tymczasem pora na mecz z Realem Sociedad, w którym potrzeba przynajmniej punktu, by wrócić w ligowej tabli przed… Deportivo Alaves.