Nie jest tajemnicą, że jednym z głównych czynników decydujących w futbolu o ostatecznym sukcesie, jest mocna ławka rezerwowych. Kontuzje swoją drogą, przemęczenie swoją, ale gracze pierwszego składu muszą czuć, że wielu równie dobrych zawodników czeka na swoje szanse. O ile rotacje wśród graczy z pola są czymś normalnym, o tyle problematyczna staje się obsada bramki…
Może coś w tym jest (np. kierowanie obroną i dodawanie jej pewności), może nie, ale utarło się, że bramkarz jak już broni, to cały czas. Z jednej strony jest to zrozumiałe, w końcu w meczach nie nabiega się zbyt dużo. Jednak czy słusznie się do tego przyzwyczailiśmy? Taka sytuacja sprawia, że trudno w wielkich klubach o dwóch naprawdę topowych golkiperów. Jeśli któryś z nich gra nieporównywalnie mniej (a zwykle tak jest), w końcu odchodzi.
Jak na razie ucieka od tego Barcelona, ale tylko dlatego, że zmiennik ter Stegena jest niezwykle pokorny i… po prostu podoba mu się w Barcelonie. Jasper Cillessen jest na Camp Nou już trzeci sezon, w dwóch poprzednich rozegrał po 11 spotkań. Łącznie ma ich 29 i może się cieszyć, że Barcelona w Pucharze Króla jest w ostatnich latach wręcz hegemonem. „Duma Katalonii” w poprzednich latach miała na ławce takie wynalazki jak Jose Pinto (kiedy był przy piłce kibicom zawsze szybciej biły serca), albo niezadowolonego Bravo/ter Stegena, w zależności od tego, który z nich grał. Teraz jest inaczej.
Wykorzystaj kod KASA120 i odbierz bonus
Cillessen. Klasa. Grasz od wielkiego dzwonu, potem w ważnych chwilach w niczym nie odstajesz. Przeciwnie. Podajesz tlen drużynie. Ter Stegen nie musi szukać mobilizacji. Wystarczy, że rzuci okiem w stronę Holendra. I wszystko już wie?
— rafał wolski (@rwolski75) January 31, 2019
Podstawowy bramkarz reprezentacji Holandii potrafił wrzucić na swoim InstaStory zdjęcie swojego klubowego konkurenta z podpisem „trzeba się uczyć od najlepszych”. Rozumiecie to? Gość, który spokojnie mógłby być numerem jeden w większości czołowych klubów, zamiast się wkurzać małą ilością gry, dodatkowo słodzi swojemu – bądź co bądź – rywalowi o miejsce w składzie. Holender jest takim typem człowieka, że kibicom (nawet Barcelony) zaczyna się robić po prostu smutno, że taki fachowiec marnuje się na ławce…
Pan Bramkarz
…A kiedy niespełna 30-letni zawodnik gra, nie zawodzi. W „jego” rozgrywkach po grze w dość eksperymentalnym składzie i porażce 0:2 z Sevillą, Barcelona musiała wykonać na Camp Nou kolejną remontadę. Zaczęła dość szybko i ta objęła prowadzenie, ale mogła to zaprzepaścić. Goście z Andaluzji tworzyli sobie świetne okazje, ale Pan Bramkarz Jasper Cillessen najpierw obronił kapitalną piętkę Andre Silvy, a chwilę później rzut karny Evera Banegi. Kosmos.
Śmiało można powiedzieć, że Cillessen swoimi interwencjami może nie tyle dał Barcelonie awans, ale umożliwił jej walkę o niego. Przy stanie 1:1 obrońcy trofeum musieliby zdobyć aż trzy kolejne bramki, a gra z taką presją na pewno nie pomaga. Dzięki postawie Holendra można było spokojniej budować akcje, które potem przyniosły trafienia. Nawet mimo błędu i ostatecznie straconej bramki przy wyniku 4:0, Jasper Cillessen był jednym z bohaterów wieczoru. A najlepsze jest to, że takie występy to u niego raczej norma. Mieć takiego rezerwowego, który dodatkowo nie psuje atmosfery narzekaniem, to mieć skarb. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że to najlepszy drugi bramkarz na świecie. Pytanie, na jak długo…