Sytuacja Mesuta Oezila w Arsenalu może niepokoić sympatyków Arsenalu. Niemiec pod rządami Unaia Emery’ego wygląda na kompletnie zagubionego, przez co coraz rzadziej otrzymuje szanse w wyjściowej jedenastce. Przez te pół roku powstało masę pytań na temat doświadczonego pomocnika. Najważniejsze z nich jednak brzmi, czy podpisanie tak lukratywnego kontraktu z 30-latkiem miało jakikolwiek sens?
Oezil nowa umowę podpisał zaledwie ponad rok temu. „Kanonierzy” dość długo obawiali się, że piłkarz odejdzie z klubu na zasadzie wolnego transferu. Ta sytuacja sprawiła, że klub niejako został zakładnikiem własnego losu i musiał zgodzić się na gigantyczne żądania byłego reprezentanta Niemiec.
Sytuacje byłego podopiecznego skomentował wczoraj Arsene Wenger. Kontrakt z tygodniówką na poziomie 350 tysięcy funtów został podpisany jeszcze za rządów Francuza, który przyznał, że to mogło wprowadzić zawodnika w strefę komfortu.
– Uważam, że czas trwania kontraktu nie ma niczego wspólnego z doborem zespołu. Podpisując pięcioletni kontrakt z zawodnikiem zazwyczaj myślimy, że przez te pięć lat będziemy posiadać dobrego zawodnika. Ale to niekoniecznie tak wygląda, ponieważ często piłkarze w takich sytuacjach są w tzw. strefie komfortu.
69-latek pochylił się także nad ówczesną sytuacją klubu, która niejako była bez wyjścia.
– Jeśli chciałbyś kupić takiego gracza, musiałbyś wydać 100 milionów funtów. Decyzja, którą musisz podjąć polega na tym, czy ponownie oferujesz kontrakt temu piłkarzowi, czy też masz fundusze na zakup innego piłkarza – wyjaśnia Wenger.