Ulepszane materiały, technologie, dbanie o komfort zawodnika, wzorki, wyznaczanie trendów, wracanie do przeszłości, „mashupy”… Biznes koszulkowy ma się świetnie, a firmy walczą by jak największa uwagę zwrócić na swoje produkty. Pewnej firmie się to udało, ale chyba w nie do końca pożądanym sensie.
W poniedziałkowy wieczór w ramach spotkania towarzyskiego zmierzyły się z sobą Wenezuela oraz niezrzeszona w FIFA i UEFA reprezentacja Katalonii. Swoją drogą to ciekawe, że zespół, który kilka dni wcześniej ograł 3:1 Argentynę z Leo Messim, poległ z Katalonią 1:2… Ale dziś nie o tym. Warto zwrócić uwagę na to, w czym zawodnicy grali. Pique i spółka wystąpili w strojach wzorowanych na senyerze, czyli fladze Katalonii, natomiast Wenezuela – no właśnie…
Sponsorem technicznym południowoamerykańskiej drużyny jest Givova, firma wywodząca się w Włoch. Podczas gdy inni sami wymyślają, projektują i chcą zabłysnąć, Givova… zakupiła koszulki w Decathlonie. Następnie poobcinano oryginalne metki, zrobiono odpowiednie nadruki i gotowe. Niebywałe.
Wiem, że Wenezuela ma teraz inne problemy na głowie, ale ciekawa rzecz wydarzyła się w ich reprezentacji. Givova (partner techniczny, włoska firma sportowa) kupiła koszulki w Decathlonie i przerobiła je na "swoje". Jak po hiszpańsku jest "Janusz Biznesu"? pic.twitter.com/UckS7c5dye
— PLKD (@plkdyt) March 26, 2019
Jeśli można coś nazwać strzałem w stopę, absolutnym brakiem profesjonalizmu i spapraniem sobie wizerunku na całej linii, Givova zrobiła to idealnie. Aż dziw bierze, że zobowiązując się do współpracy na stopie międzynarodowej, producent dopuścił do sytuacji, w której nie ma własnego produktu i musi ratować się gotowcami. Zrozumielibyśmy to na niższych szczeblach rozgrywkowych, ale poziom reprezentacyjny zobowiązuje. Tym bardziej, że to nie firma z Wenezueli (obecnie byśmy to zrozumieli) się tego dopuściła. Wyobraźcie sobie, że nagle Nike zapomina wysłać stroje naszej kadrze i posiłkuje się na szybko T-shirtami z Auchana, czy innego Pepco… Kabaret.