Dzisiejszy dzień przyniósł kolejne emocje dla fanów Barcelony. Powodem jest niepewna sytuacja Ernesto Valverde, który w każdej chwili może zostać zwolniony z „Dumy Katalonii”. Jednym z kandydatów do jego zastąpienia jest Mauricio Pochettino.
Tak naprawdę nadal nie wiemy, jak zakończy się ta cała sytuacja. Wczoraj Xavi odmówił przejęcia zespołu w trakcie sezonu, twierdząc, że zwyczajnie musi szanować kontrakt wiążący go z Al-Sadd. Hiszpan potwierdził chęć poprowadzenia swojego byłego klubu, ale jednocześnie ma przed sobą pewne cele w Katarze, które także są dla niego ważne i chętnie podejmie pracę na Camp Nou dopiero od lata.
Wobec tego Barcelona szuka innych kandydatów, którzy chociażby do końca sezonu zechcą zastąpić Valverde. Na liście nazwisk znajduje się między innymi Setien, García Pimienta oraz Pochettino. Najwięcej kontrowersji wytwarza ten trzeci szkoleniowiec. Wszystko za sprawą jego słów sprzed kilkunastu miesięcy. Wówczas Argentyńczyk stwierdził:
– Nigdy nie będę menedżerem Barcelony ani Arsenalu, ponieważ jestem tak utożsamiany z Tottenhamem i Espanyolem. Ponadto dorastałem w Old Boys w Newell i nigdy nie będę zarządzał Rosario Centra. To moja decyzja, ponieważ wolę pracować na farmie w Argentynie niż w niektórych miejscach.
Głównie dlatego ta kandydatura na pierwszy rzut oka wydaje się irracjonalna. Z drugiej strony ile razy piłkarze bądź trenerzy wypowiadali podobne słowa, aby w późniejszych latach pokornie wybierać oferty od takich zespołów? Najważniejszym punktem w negocjacjach z byłym szkoleniowcem Tottenhamu powinna być długość umowy. Jeśli szefowie aktualnego mistrza Hiszpanii zaproponują mu zaledwie role „strażaka” na pół roku, przyjęcie tej oferty z jego strony wydaje się nierealne.
Póki co nadal jednak czekamy na oficjalną decyzje związaną ze zwolnieniem Valverde. Sytuacja ekspresowo zmienia się z godziny na godzinę, a finalna decyzja zarządu Barcelony nadal nie jest klarowna.