Koniec każdego okienka transferowego to okres niezwykle intensywny, w trakcie którego jesteśmy wręcz zalewani kolejnymi transakcjami „last-minute”. Jest to także okres, któremu z racji wydarzeń z ostatnich lat, śmiało możemy przypisać drugie imię. Brzmiałoby ono – „Kamil Grosicki”.
(Nie)dopięty transfer
Chyba wszyscy pamiętamy wydarzenia z lata 2016 roku, kiedy to w ostatnich godzinach (a nawet minutach) sierpnia Polak „był już” zawodnikiem Burnley. Ba – znalazł się nawet przedwcześnie na pewnej okładce. Pół roku po tym, 31 stycznia 2017 roku, także do ostatnich chwil ważyły się jego losy. Wtedy jednak z powodzeniem udało się zorganizować przenosiny do Hull City.
W kolejnych latach polski skrzydłowy bez powodzenia próbował wyrwać się z Championship, ale wiele wskazuje na to, że niebawem może się to zmienić. Jak? Otóż Kamil Grosicki jest naprawdę bardzo bliski podpisania umowy z West Bromwich Albion, obecnym wiceliderem tabeli zaplecza Premier League.
„Tygrysy” postanowiły zaakceptować ofertę „The Baggies” opiewającą na dwa miliony funtów. Jak donosi Tomasz Włodarczyk, Grosicki podpisze 2,5-letnią umowę. Obecnie do ustalenia zostały jedynie indywidualne warunki, ale zważywszy na datę („dopiero” 30 stycznie), wszystko powinno pójść sprawnie. Hull wykorzysta tym samym ostatnią szansę, by zarobić na 31-latku – jego kontrakt wygasa bowiem latem tego roku.
? Grosicki o krok od WBA. Warunki dogadane. Kamil ma podpisać 2,5-letni kontrakt. @sportpl https://t.co/gEMri9YkJY
— Tomasz Włodarczyk (@wlodar85) January 29, 2020
Wyciągnięte wnioski
Co ciekawe, Kamil Grosicki – nauczony wydarzeniami z ostatnich lat – ma udać się do West Bromwich dopiero wtedy, kiedy zarówno kluby, jak i jego umowa, będą dogadane w stu procentach. Jak to mówią – przezorny zawsze ubezpieczony…
Polski skrzydłowy tęskni do Premier League i kto wie, czy się jej nie doczeka. Na ten moment były klub Grzegorza Krychowiaka jest naprawdę blisko tego, by za kilka miesięcy zostać beniaminkiem EPL. Czy właśnie z Polakiem na pokładzie?