Masz 25 lat, jesteś trenerem i właśnie skończyłeś kurs UEFA Pro. Mieszkasz w Hiszpanii, gdzie tuż obok ciebie gra kilka drużyn z Primera Division, a twoim dodatkowym atutem jest dostęp do trenerów z LaLiga. Wszystkie elementy tej układanki pasują do Aleksandra Kowalczyka, który osiedlił się w Bilbao i to tam został najmłodszym polskim trenerem z licencją UEFA Pro. Warto poznać punkt widzenia młodego trenera, który już trochę zdążył zobaczyć futbolu w jednym z najlepszych piłkarsko państw na świecie.
Dlaczego wybrałeś Hiszpanie na swoją drogę kariery i dlaczego akurat Kraj Basków?
Hiszpania ze względu na Erasmusa, a Kraj Basków trochę przez przypadek. Miałem kilka miejsc do wyboru: Barcelona, Madryt, Bilbao, Sewillę, Walencje, ale w końcu padło na Bilbao. Gdy tutaj studiowałem, również sporo czasu poświęciłem na naukę i rozwój pod względem trenerskim. Starałem się ten czas maksymalnie wykorzystać. Poznałem wiele wartościowych osób. Wtedy też postanowiłem, że chce wrócić do Polski, skończyć studia i wracam z powrotem do Bilbao. Uważam, że to jedno z najlepszych miejsc na świecie dla trenerów pod kątem rozwoju.
Jest bardzo dużo dobrych drużyn, dużo meczów na wysokim poziomie i można powiedzieć, że to takie idealne miejsce, żeby stawać się lepszym z dnia na dzień. Wiadomo, że ważne jest twoje nastawienie, ale również środowisko w jakim jesteś ma na ciebie duży wpływ. Zmusza ciebie do konkretnych działań i w jakiś sposób stajesz się lepszym trenerem.
Gdybyś mógł porównać poziom szkolenia piłkarzy i trenerów, to w jakich aspektach mamy zaległości wobec Hiszpanów?
Wydaje mi się, że w Polsce skupiamy się na tematach pobocznych, które niekoniecznie mają przełożenie na to czy zespół dobrze gra, czy nie. Skupiamy się na infrastrukturze, czy piłki ładnie wyglądają, czy zespół jest ładnie ubrany, jaką trener ma pozycję, w którym miejscu stoi na boisku itd. Rozumiem to są też istotne rzeczy, ale jednak poboczne. Uważam, że trener powinien skupić się na grze w piłkę i mówić właśnie o mechanizmach, które zachodzą podczas gry i w tym kierunku się zagłębiać.
W Hiszpanii rozmowy trenerów, dyskusje są bardziej zagłębione w świadomość rozumienia gry i świadomość tego, co robią w danej sytuacji w meczu. Też zawodnicy mają inną mentalność, ale na to wpływ ma historia – u nas był generalnie kult przygotowania motorycznego, co się trochę zmienia i tutaj przede wszystkim w tym upatrywałbym różnice. Musimy zagłębić się w grze w piłkę nożną, a nie opisywać ją w sposób bardzo ogólny z użyciem frazesów. Trzeba jednak szukać więcej tych szczegółów, detali i nad tym pracować z zawodnikami.
Kto na Ciebie wpłynął najbardziej jako trenera – może być w Polsce, może w Hiszpanii. Wspominałeś ostatnio na szkoleniu, że wyjeżdżając z z Polski chciałeś grać tiki take, a teraz Twój pogląd się mocno zmienił.
Trudno znaleźć takiego jednego trenera, który miałby na mnie największy wpływ. Nawet ostatnio śmiał się ze mnie jeden kolega, który widział jak pracuje, że w mojej pracy widać, co wziąłem od każdego trenera. Większość tego, co wiem zawdzięczam Hiszpanii, zawdzięczam Krajowi Basków, tutaj się najwięcej nauczyłem
Jeżeli chodzi o drugą część pytania, moim zdaniem jesteśmy świadkami takiej zmiany w piłce nożnej. Wcześniej dużo mówiło się o sukcesach gry ofensywnej Guardioli, a teraz na topie jest Juergen Klopp i Liverpool. Dzisiaj piłka nożna idzie w kierunku szybkości – im szybciej będziesz podejmował decyzje po stracie, po odbiorze i będziesz w stanie zdominować przeciwnika pod względem intensywności, to jest klucz do sukcesu. A nie wolny rytm gry i gra na własnej połowie z wymianą dużej liczby podań i duże posiadanie piłki, które nijak się ma do stwarzania sobie sytuacji bramkowych i wygrywania meczów. Przykładem mogą być trenerzy tacy jak Quique Setien, którzy zbyt dużo starają się wykorzystać to posiadanie piłki i brakuje im tej szybkiej fazy przejścia
Kiedyś piłkę postrzegałem tak, że dobrze w nią grać, znaczy grać krótkimi podaniami od tyłu, posiadać ją. Nie do końca tak jest. Podobają mi się drużyny, którym trudno jest strzelić gola. Są dobrze zorganizowane, grają w równowadze, trzymają odległości między zawodnikami. Drużyny, w których wszyscy biorą udział w defensywie, a zawodnicy ofensywni wracają by być jednym blokiem w obronie, gdzie jest ciągła asekuracja. Jest agresywność, wysoki pressing, żeby przebywać na połowie przeciwnika i po odbiorze być blisko bramki rywala, niż się cofnąć i czekać na kontry. Dlatego jest dużo szczegółów, jeśli chodzi o grę defensywną i da się na to zwrócić uwagę w lidze hiszpańskiej. Takie zespoły jak Getafe, Athletic bardzo mało tracą i bardzo trudno z nimi wygrać.
Jak mówi Mikel Etxarri jedenaście dobrze poruszających się kijów jest bardzo trudno pokonać. Moim zdaniem też stworzyć zespół dobrze zrównoważony w obronie nie jest łatwą rzeczą. Dopiero potem, na podstawie tej dobrej organizacji w obronie, możesz dodawać aspekty ofensywne. W zależności od tego jakich masz zawodników, jaki masz pomysł, od konkretnego meczu, to każdy szczegół ma wpływ na to, jak będzie wyglądał twój styl gry.
Dlaczego mógłbyś polecić młodym trenerom wyjazd do Hiszpanii? Co mogą dzięki temu zyskać itd.
Nie wiem czy tylko do Hiszpanii. Wydaje mi się, że każda podróż i wyjście ze strefy komfortu działa na plus. Moim zdaniem najlepszy sposób, żeby poznać nową kulturę, to trenować z ludźmi na miejscu. Najłatwiej wtedy jest zrozumieć zachowania, a i ty się mega rozwijasz jako osoba. Każde doświadczenie wzbogaca czymś innym, ale wiadomo, że tego czasu nie oszukasz. To ile godzin spędzisz na trenowaniu, a nie nad innymi rzeczami, które nie do końca mają znaczenie, wpłynie mniej lub bardziej korzystnie na ciebie. Liczba godzin poświęconych na refleksje, na odpowiednie przygotowanie do tego zawodu uważam, że musi wpłynąć korzystnie na całokształt.
Jedną z rzeczy, którą wielu trenerów może Tobie zazdrościć, jest dostęp do trenerów z LaLiga. Czy Garitano, czy Mendilibar są praktycznie na wyciągnięcie ręki, a uważam, że fajnie mieć możliwość rozmowy z trenerami najlepszej ligi świata.
Nie powiedziałbym, że jest tak łatwo mieć dostęp do trenerów z LaLiga. Może tak to wygląda, ale ja poświęciłem naprawdę dużo czasu na to, żeby zbudować jakoś te relację. Chodziłem na treningi, analizowałem, rozmawiałem, wymieniałem się spostrzeżeniami, oglądałem mecze. To jest długi czas, który musiałem poświęcić, żeby stworzyć jakąś relację, z której nie tylko ja korzystam. Zarówno Gaizka Garitano, Jose Mendilibar czy Mikel Etxarri mówią, że podoba im się mój punkt widzenia. Sam Mendilibar korzysta z mojej pracy na kurs UEFA Pro, bo jak sam powiedział, lepiej nie ująłby tego w słowa i wydaje mu się to wartościowe.
Wiadomo taka relacja dużo ci daje, bo masz punkt odniesienia trenerski, wiesz do czego dążyć i wiesz, co chcesz osiągnąć poprzez to, co robisz.
Jak wyglądają warunki do treningu w Kraju Baskow? Chodzi mi o infrastrukturę, o której tyle mówimy w Polsce. Do tego, jeśli się nie mylę, Kraj Basków jest deszczowym jak na Hiszpanie regionem, więc aspekt dobrej pogody nieco ucieka, co też u nas jest mocno akcentowane.
Jeśli chodzi o infrastrukturę, nie wiem czy jest lepiej. Wiele się narzeka w Polsce, że ktoś trenuje na połowie boiska i ma mało czasu. Tutaj drużyny potrafią trenować na ćwiartce boiska i nikt nie narzeka. Chodzi o to, żeby się zaadaptować, przystosować do tych warunków, a nie narzekać, bo to jest najprostsze. Jestem zdania, że w każdych warunkach można zrobić coś wartościowego i wyciągać więcej lub mniej. Wiadomo, że im lepsza infrastruktura, tym łatwiej, ale to też nie jest główny aspekt szkolenia.
Jako przykład podam Danok Bat, czyli klub, który statystycznie oddaje najwięcej zawodników do Athletiku Bilbao. Klub partnerski. Oni mają dwa boiska, z tym, że te dwa boiska przypadają na trzy kluby, więc często trenują na ćwiartce boiska i te treningi trwają maksymalnie godzinę, więc łatwo sobie wyobrazić jaki tam panuje tłok. Jednak mają tam tylu utalentowanych zawodników i potrafią ich tak wyszkolić, że z roku na rok przybywa ich wychowanków, nawet w pierwszym zespole Athletiku.
Mówi się też, żeby nie budować samych sztucznych boisk, a tutaj są same sztuczne przez deszczową pogodę. Mało jest boisk trawiastych, jeżeli chodzi o drużyny młodzieżowe.
Jesteś bodajże najmłodszym polskim trenerem z UEFA Pro. Czy gdyby zadzwonił do Ciebie klub z ekstraklasy teraz, byłbyś gotowy wrócić i pracować jako pierwszy trener? Czy masz na siebie inny pomysł na najbliższą przyszłość?
Nie mam określonych planów, staram się wykonywać dobrą pracę z dnia na dzień, a nie gdzieś wysyłać CV i prosić się o pracę. Jeżeli będziesz dobrze pracował, prędzej czy później pojawią się coraz lepsze propozycje. Dążę do tego, żeby z roku na rok pracować z lepszymi zawodnikami, w lepszym środowisku i klubie, bo uważam, że też od zawodników można się sporo nauczyć.
Jakieś propozycje były, ale w takim momencie też trzeba wziąć pod uwagę, co zyskujesz i co tracisz. Wiadomo można zyskać w aspektach finansowych, może awansujesz na wyższy poziom sportowy, ale stracisz środowiskowo. W przypadku Kraju Basków to jest właśnie środowisko, w którym rozwój następuje – u mnie – każdego dnia.
Skąd pomysł na temat pracy zaliczeniowej na UEFA Pro? Napisałeś o wysokim pressingu w wykonaniu Eibar.
Generalnie chciałem zrobić coś takiego, z czym bym się identyfikował i coś, co reprezentowałoby mnie. Wysoki pressing to jest taki moment w grze, do którego dążą moje drużyny. Nie chciałem też, żeby to było na zasadzie zrobienia analizy jakiejś drużyny tak „z zewnątrz”, tylko chciałem się mocno w to zagłębić. Nie tylko obejrzeć mecze, ale też móc zobaczyć pracę od środka – być na treningach, spotkać się ze sztabem, poznać odpowiedzi na pewne wątpliwości, żeby w 100% prześwietlić każdy istotny element. I uważam, że z Eibarem coś takiego udało mi się zrobić. Dużo czasu na to poświęciłem, ale uważam, że ten czas był wartościowy.
Część osób podchodziło to jako przymus przy pracy zaliczeniowej. Ja podchodziłem do tego jako nagrodę do tego, by się dalej rozwinąć i by mieć możliwość uczenia się od najlepszych. Ktoś kiedyś mądrze powiedział, wydaje mi się, że Paweł Zarzeczny – że jeśli nie będziesz miał dobrych nauczycieli, niczego nie osiągniesz. Chodzi o to, żeby starać się kopiować to, co robią najlepsi, podążając własną drogą i brać wszystko, co najlepsze od każdego trenera i starać się wkomponować w swoje układanki.
Rozmawiał Rafał Szyszka
***
Aleksander Kowalczyk na Twitterze
Blog Kowalczyka: Futbol Espanol