Zmagania w tej kolejce rozpoczniemy od prawdziwej bomby. Na Stamford Bridge po raz kolejny w roli rywala wraca bowiem Jose Mourinho. Do tego doliczmy starcie Leicester z Manchesterem City, Arsenalu z Evertonem, czy też…Crystal Palace z Newcastle. Każdy fan angielskiego futbolu bez problemu powinien znaleźć coś dla siebie.
Od kilku tygodni całkowicie przestaliśmy jakkolwiek interesować się walką o mistrzostwo Anglii. Zwycięski pęd Liverpoolu trwa w najlepsze, ale emocji nie brakuje nieco niżej w tabeli. O czołową czwórkę walczy bowiem kilka zespołów, w tym także Manchester United, który po zwycięstwie nad Chelsea i powrocie do zdrowia Scotta McTominaya, zagra tym razem z Watfordem. Na nasze wyróżnienie zasługują jednak inne spotkania.
Wymazać z pamięci Lipsk
Powroty Jose Mourinho na Stamford Bridge zawsze są niezwykłe. Portugalczyk przyzwyczaił nas, że uwielbia prowokacje i zrobi wszystko, aby wyprowadzić swoich rywali z równowagi. Frank Lampard naturalnie nie będzie mu dłużny. Mimo to ważniejsze rzeczy powinny rozgrywać się na boisku, a nie na konferencjach prasowych, ponieważ walka o TOP 4 wchodzi w decydującą fazę.
„The Special One” dzień przed meczem z Lipskiem usłyszał informację, że być może podczas dwóch najważniejszych spotkań w tym sezonie będzie musiał sobie poradzić bez Sona. Złamanie ręki przez Koreańczyka spotęgowało problemy w ofensywie „Kogutów”. a mecz w Lidze Mistrzów dobitnie to udowodnił. Ich problemem nadal pozostaje także obrona i poniekąd dziwimy się, że zespół borykający się z takimi słabościami nadal walczy o czołowe pozycje w lidze.
Z drugiej strony także jednak nie jest za różowo. Lampard wie, że nad jego głową zbierają się powoli ciemne chmury, a wyniki od listopada są katastrofalne. Anglik poniekąd może mówić o sporym szczęściu, ponieważ rywale także błądzą. Ten mecz jednak musi wygrać lub przynajmniej zremisować, aby stary wyga Mourinho na dobre go nie przeskoczył w ligowej tabeli. Najprawdopodobniej do składu gospodarzy wróci Tammy Abraham, co może być dla angielskiego trenera sporym pozytywem.
Pomimo problemów obu ekip spodziewamy się wyrównanego spotkania. Defensywa „The Blues” wygląda o wiele gorzej aniżeli ta z Lipska, więc nawet trio Lucas, Bergwijn, Alli powinno znaleźć drogę do bramki.
NASZ TYP: Obie drużyny strzelą bramke po kursie 1,76 w Betclic
Skupiona uwaga na Lidze Mistrzów?
Wszyscy doskonale wiemy, jaką obsesję na punkcie wygrania Ligi Mistrzów ma Pep Guardiola. Hiszpan po raz ostatni tej sztuki dokonał w 2011 roku, a prawdopodobnie obecny sezon może być ostatnią szansą dla „Obywateli” w ciągu kolejnych kilku lat na odniesienie sukcesu w tych rozgrywkach. Powodem jest oczywiście zawieszenie w europejskich rozgrywkach, które na pewno podłamało morale zespołu.
Możemy się jedynie spodziewać, że Hiszpan wyczekuje już kluczowego starcia z Realem Madryt. Skupienie swojej uwagi na „Królewskich” najprawdopodobniej sprawi, że przeciwko Leicester szanse dostaną także rezerwowi. Walka o mistrzostwo jest już dawno zamknięta, a o TOP 4 przy kilkunastu punktach przewagi także nie ma co się martwić.
Z drugiej strony mamy Leicester z dwiema wygranymi w ostatnich ośmiu spotkaniach. Zespół Rodgersa przeżywa spory kryzys, ale nadal pewnie utrzymuje się na trzecim miejscu. Jeśli wygra z City na King Power Stadium, to wykona kolejny krok w stronę zapewnienia sobie gry w przyszłej edycji Champions League. Być może ostatnia ich forma nie jest najlepsza, lecz chociażby w poprzednim sezonie potrafili pokonać zespół Guardioli na własnym obiekcie. Biorąc pod uwagę sześć ostatnich spotkań jako gospodarze, Leicester z tym rywalem przegrało zaledwie raz, a City nie zdołało strzelić więcej niż jednego gola w czterech wspomnianych spotkaniach.
Spodziewamy się zażartej gry, ale także wierzymy, że myśli graczy „Obywateli” są przede wszystkim przy tym, jak przechytrzyć Zidane’a.
NASZ TYP: Wygrana Leicester bądź remis po kursie 2,11 w Betclic
Spotkanie na szczycie toporności
Forma Crystal Palace oraz Newcastle w ostatnich spotkaniach pozostawia wiele do życzenia. Podopieczni Roya Hodgsona po raz ostatni zasmakowali wygranej w lidze podczas Boxing Day z West Hamem. Od tego momentu ciągle zawodzą, niezależnie od rozgrywek. Słabsze rezultaty sprawiły, że w kontekście tego zespołu powoli wspomina się nawet o możliwym spadku, co jeszcze miesiąc temu było przecież nie do pomyślenia.
Podczas meczów „Orłów” zwykle kibice nie zachwycają się wielką liczbą bramek. 11 na 13 ostatnich spotkań kończyło się tzw. underem 2.5 goli. Całość opakowana w nudną, schematyczną i toporną grę. Gdy przynosiło to punkty, kibice byli zadowoleni. W przypadku kryzysu powoli odbija się to im czkawką.
Na Selhurst Park przyjedzie tym razem Newcastle, czyli inna ekipa specjalizująca się w topornej grze. „Sroki” także przeżywają gorszy okres, a Steve Bruce nie potrafi sobie z tym poradzić. Ich trudną sytuację nieco uratowała szczęśliwa wygrana z Chelsea. To jednak nie powinno zakłamywać problemów całej drużyny, a przede wszystkim piłkarzy ofensywnych. Biorąc pod uwagę jedynie rozgrywki ligowe, w 10 ostatnich kolejkach strzelili 7 bramek, aż cztery razy kończąc spotkanie „na czysto”.
Mecz, który można nazwać idealną przerwą na siku.