Kiedy Jose Mourinho został zatrudniony w Tottenhamie wspominano, że Portugalczyk po wielu latach bez trofeum ma w końcu włożyć do gabloty jakikolwiek puchar. O ile zdobycie krajowego mistrzostwa oraz Ligi Mistrzów nie tylko w tym sezonie, ale i w następnym będzie raczej niewykonalne, tak już dwa krajowe puchary wyglądają całkiem realnie. Czy zatem fani „Kogutów” powinni się nastawiać chociażby na majowy wyjazd do Wembley?
Dokładnie 12 lat temu bramka Jonathana Woodgate’a zagwarantowała podczas dogrywki w starciu z Chelsea czwarty w historii klubu Puchar ligi. Od tamtego momentu sympatycy „Spurs” przeżywają w kluczowych momentach trudne chwile i powoli mogą pogodzić się z tym, że ich klub ma zwyczajnie pecha.
Od 2008 roku pojawiło się kilka szans na przełamanie tej złej passy. Przede wszystkim mowa tutaj o dwóch kolejnych finałach Pucharu ligi. Po raz pierwszy rok po wspomnianym zwycięstwie. Wówczas lepszy okazał się Manchester United. Okoliczności tej przegranej okazały się bolesne, ponieważ rezultat został rozstrzygnięty dopiero w rzutach karnych.
Kolejna stracona szansa to rozgrywki w kampanii 2014/2015, kiedy ówczesny trener Chelsea Jose Mourinho między innymi zaskoczył Tottenham stawiając w środku pomocy na Kurta Zoume. Taka zagrywka okazała się kluczowa i pozbawiła szans ich rywali.
Najbardziej fani ekipy z północnego Londynu żałują jednak sezonów 2015/2016 i 2016/2017, kiedy szansa na mistrzostwo Anglii była wręcz gigantyczna. W pierwszej wspomnianej kampanii zespół nie potrafił wykorzystać kryzysu największych klubów takich jak Chelsea, Manchester City czy United i przegrali rywalizacje z Leicester. Pogoń podopiecznych Pochettino trwała do ostatnich kolejek aż do meczu…ponownie przeciwko ekipie ze Stamford Bridge, która w ostatnich minutach za sprawą Edena Hazarda rozwiała jakiekolwiek marzenia Tottenhamu o mistrzostwie.
Rok później kolejny zawód. Pomimo 12 zwycięstw w ostatnich 13 spotkaniach zawodnicy Antonio Conte nie odpuścili i utarli nosa swoim rywalom zza miedzy.
O finale Ligi Mistrzów z Liverpool nie ma co oczywiście wspominać, ponieważ to wciąż dotkliwe rany. Brak postawienia kropki nad „i” był jednym z argumentów za zwolnieniem Pochettino. Levy podjął taką decyzję ponieważ marzył, aby jego klub nie tylko dzięki nowemu stadionowi wkroczy do elity. Wraz z ustabilizowaniem pozycji w TOP4 przyszedł czas na wykonanie następnego kroku.
Do tego celu wyznaczono Jose Mourinho. Fani Chelsea po przenosinach Portugalczyka do swojego rywala niejednokrotnie pisali, że ich nowy trener jest „większy niż klub” z powodu bogatego CV szkoleniowca. 57-latek ma na koncie – co sam często przypomina – 25 trofeów, ale największe sukcesy osiągał jeszcze w poprzedniej dekadzie. Od jego ostatniego zwycięstwa w Lidze Mistrzów minie w maju 10 lat, a po raz ostatni jakikolwiek mecz w fazie pucharowej tych rozgrywek wygrał sześć lat temu.
Jeśli mówimy z kolei o mistrzostwie Anglii – tutaj przypomina się sezon 2014/2015. Krajowy puchar (wraz z Ligą Europy) podniósł z Manchesterem United dwa lata później. Daleko nam od teorii, że Mourinho jest skończony, ale ostatnie wyniki doświadczonego szkoleniowca podsuwają nam powoli takie myśli. Czy mamy takie podstawy okaże się już niebawem. Tottenham w tym sezonie, oprócz Ligi Mistrzów, ma szanse jeszcze na Puchar Anglii. Ich rywalem w kolejnej rundzie będzie Norwich.