Starcia Realu Madryt i Barcelony budzą największe emocje w całym piłkarskim świecie. Nie ma drugiej pary, której rywalizacja byłaby tak zacięta, tak wyrównana, a jednocześnie wciąż stała na najwyższym poziomie. Do najbliższego pojedynku hiszpańskich gigantów pozostały już tylko dwa dni. Co wiemy co nastrojach w obu obozach?
Jeszcze dwa tygodnie temu wydawało się, że gospodarz zbliżającego się hitu, Real Madryt, jest w doskonałej sytuacji. Podopieczni Zidane’a prowadzili w rozgrywkach mając trzy punkty przewagi nad „Blaugraną”. Co prawda nieco wcześniej porażką z Realem Sociedad zakończyła się ich seria 21 (!) meczów bez porażki, ale odbicie sobie tego na Osasunie (4:1) sugerowało, że wszystko jest w porządku.
Cóż, minęło od wtedy trochę czasu i nie da się nie przyznać, że od „w porządku” jest bardzo daleko. Wspomniana seria imponowała, ale fakty są takie, że na pięć ostatnich meczów Real wygrał… raz – właśnie z Osasuną. Ostatnie mecze zakończyły się remisem z Celtą Vigo oraz porażkami z Levante i Manchesterem City. Powiedzieć, że Real przystąpi do „El Clasico” z nożem na gardle, to nie powiedzieć nic. „Królewscy” muszą wygrać, by odzyskać prowadzenie w tabeli. Jeśli polegną, strata pięciu punktów może być niezwykle trudna do odrobienia.
– To nie jest zwykły mecz. Mimo to, że stawką wciąż są tylko trzy punkty, to Klasyk jest zupełnie innym starciem niż pozostałe spotkania. Pokonanie Barcelony daje ci wielką radość. Ponadto to zazwyczaj dodatkowy pozytywny impuls dla całego zespołu pod względem psychologicznym. (…) To będzie ważne starcie, mając na uwadze etap sezonu oraz fakt, że dzieli nas niewielka różnica w tabeli. Wynik tego meczu może mieć większe lub mniejsze znaczenie, ale mimo wszystko uważam, że La Liga nie zostanie rozstrzygnięta. W grze będzie jeszcze wiele punktów i wszystko będzie się mogło zdarzyć. Jednak to zwycięstwo byłoby dla nas bardzo ważne – u siebie, przed własną publicznością – stwierdził Sergio Ramos.
Kto ma gorzej?
Patrząc na problemy Realu mogłoby się wydawać, że to „Blaugrana” powinna być faworytem starcia. Tak jednak nie jest, ponieważ także ona boryka się z problemami. Kto wie, czy nawet nie większymi. Od połowy grudnia „Duma Katalonii” rozegrała 15 spotkań. Zwycięstwem zakończyło się… osiem z nich.
Największym problemym podopiecznych Setiena jest to, że odbędzie się na terenie rywala. Barcelona nie potrafi grać na wyjazdach. Najbardziej widoczne jest to w Lidze Mistrzów, ale na krajowym podwórku także często można to dostrzec. Ostatni mecz, rozegrany na Stadio San Paolo, był w wykonaniu Barcelony tragiczny. Wyrównującą bramką zakończył się jej jedyny celny strzał w meczu, a po spotkaniu Busquets i Rakitić nie omieszkali wbić szpilki w zarząd, odnosząc się do wąskiej kadry. Jedyny pozytyw dla gości? Chyba wyłącznie to, że Messi wciąż jest jej graczem. No, może jeszcze fakt, że kontuzja Pique nie była poważna i jednak wystąpi w niedzielę…