Liga hiszpańska od lat kojarzy się kibicom jako walka Realu Madryt z Barceloną, do której czasem włącza się Atletico. W kontekście pojedynku obu największych drużyn, nic się nie zmieniło. Różnica jest jednak taka, iż dominacja „Królewskich” i „Dumy Katalonii” nie wygląda już tak imponująco. Co więcej, w tym sezonie doświadczamy prawdziwej batalii… ślimaków. Żadna z ekip niespecjalnie wyrywa się do sięgnięcia po mistrzostwo.
Każdy z zespołów ma swoje problemy. Mowa przede wszystkim o kwestii kadrowej. W Barcelonie z urazami zmagają się m.in. Dembele oraz Suarez. Real Madryt z kolei przez większość rozgrywek musi radzić sobie bez największego letniego wzmocnienia, czyli Edena Hazarda. Brak istotnych graczy z pewnością wpływa na wyniki ekip. Czy jednak tłumaczy całkowicie niektóre wpadki?
Jeszcze na początku lutego wydawało się, że Real pewnie kroczy po mistrzostwo LaLiga. Zinedine Zidane bardzo dobrze poukładał drużynę, a efektem pracy Francuza były wyniki. Klub z Madryt nie przegrał bowiem ani jednego spotkania od końcówki października do początku lutego. Takim przełomem w wynikach „Królewskich” była potyczka z Realem Sociedad, przegrana przez zespół Zidane’a 3-4 na własnym obiekcie.
Po zwycięstwie nad Barceloną 2-0, przypuszczano, iż Real Madryt zażegnał mały kryzys. Temat przeciętnej gry podopiecznych Zizou powraca po porażce 1-2 z Betisem. Zastanawiano się, jaki jest powód gorszej dyspozycji zespołu w niektórych spotkaniach.
Pan Valverde
Wydaje się, że kluczem do regularnej zdobyczy punktowej „Królewskich” jest obecność Federico Valverde w pierwszym składzie. Wystarczy bowiem powiedzieć, że we wszystkich trzech ligowych spotkaniach, w których Real musiał uznać wyższość przeciwnika, Federico pojawiał się na murawie dopiero w drugiej części meczu. Urugwajczyk jest bardzo ważnym ogniwem środka pola drużyny, co przekłada się także na wyniki.
W tej przeciętnej postawie Realu i Barcelony można znaleźć pewien plus. Walka o mistrzostwo powinna rozstrzygać się do ostatnich kolejek. Nic nie wskazuje bowiem na to, by jedna z drużyn nagle odskoczyła największemu rywalowi. Na ten moment liderem LaLiga jest Barcelona. Nikt nie będzie jednak specjalnie zaskoczony, jeżeli wkrótce „Duma Katalonii” straci pierwsze miejsce.