W piątek Premier League niejako musiała przyznać się do błędu i zawiesić rozgrywki do początku kwietnia. Inna decyzja, nawet po czwartkowych oświadczeniach, nie wchodziła po prostu w grę, a nowe przypadki koronawirusa u Mikela Artety czy Calluma Hudsona-Odoia sprawiły, że władze ligi stanęły pod ścianą.
Do spotkanie akcjonariuszy doszło w piątek rano w nowej siedzibie Premier League obok stacji Paddington w zachodnim Londynie Poprzedniej nocy dyrektor generalny organizacji, Richard Masters, skorzystał z porady rządu po wystąpieniu premiera Borisa Johnsona i wydał oświadczenie, że rozgrywki będą toczyły się w normalnym trybie.
W międzyczasie ogłoszenie Arsenalu oraz Chelsea totalnie pozbawiły sensu kontynuowanie rozgrywek. Podczas piątkowego awaryjnego spotkania osobiście pojawili się tylko przedstawiciele Aston Villi oraz Tottenhamu, a reszta nawiązała połączenie za pomocą rozmowy konferencyjnej. Ośmioosobowy zespół zarządzający Premier League sformułował propozycję zawieszenia spotkań do 4 kwietnia, którą Masters przedstawił klubom. Wszystkie zespoły zgodziły się na to jednogłośnie. Żaden z 20 klubów nie zasugerował, że sezon powinien zostać przerwany.
Dla niektórych klubów to jednak dość problematyczne. Przykładowo West Ham ma umowę na rozgrywanie spotkań na obecnym stadionie do 17 maja, więc dla „Młotów”, biorąc pod uwagę ich obecną pozycję w tabeli, najlepszą decyzją byłoby zakończenie sezonu.
W czwartek dojdzie do kolejnego spotkania akcjonariuszy, na którym zostaną omówione różne sposoby rozwiązania kryzysu, a do tego czasu liga zaoferuje swoim akcjonariuszom wiele alternatyw. Liga ma plan A, który polega na powrocie 4 kwietnia i rozegranie 32. kolejki zaplanowanej właśnie na ten weekend. Zgodnie z tym planem mecze zostałyby rozegrane bez udziału kibiców. Istnieje przekonanie, że w międzyczasie mecze byłyby rozgrywane w środku tygodnia, a liga mogłaby zakończyć się planowo, czyli 17 maja.
Wszystkie możliwości zostaną omówione już w czwartek, dwa dni po wtorkowym szczycie UEFA, na którym zostanie rozstrzygnięta także przyszłość EURO 2020.