Liverpool, Lazio, a może Getafe – kto w Europie stracił niepowtarzalną szansę?

Wielcy o krok od powrotu do korzeni i wygrywania. Mniejsi notowali super sezony, których długo mogą jeszcze nie powtórzyć. Wiele z tych planów – póki co – wzięło w łeb przez koronawirusa. Sprawdzamy, kto w Europie najwięcej stracił na przerwanym sezonie.

Miało być tak pięknie

Wśród pięciu topowych lig europejskich nie ma wątpliwości, że numerem jeden pod tym względem jest Liverpool. The Reds już od dłuższego czasu mogli przygotowywać wszystko do fety mistrzowskiej, aż tu nagle przyszła pandemia koronawirusa i… nie wiemy jak dalej sytuacja się potoczy. Czy sezon zostanie dograny? A jeśli tak, to kiedy? Z drugiej strony może zostać zakończony i tutaj również krajowe federacje będą miały zagwozdkę, jak sprawy rozstrzygnąć. O ile w Anglii nikt raczej nie protestowałby na przyznanie tytułu drużynie Juergena Kloppa, o tyle – co zrozumiałe – zupełnie inaczej sprawa wygląda w Hiszpanii. Dwa punkty przewagi Barcelony nad Realem to zasięg jednego meczu, a przy jedenastu kolejkach do rozegrania sytuacja mogła się zmienić jeszcze… jedenaście razy.

Nie jest tak, że z półwyspu Iberyjskiego nikogo nie wskażemy pośród poszkodowanych. Wybieramy Getafe, które dowodzone przez Pepe Bordalasa kolejny sezon zadziwia kibiców. Absolutne przeciwieństwo stylu Quique Setiena w Barcelonie, a mimo tego zajmują piąte miejsce w tabeli, walczą o TOP4, a w Lidze Europy wyeliminowali Ajax i mieli grać z Interem. Brzmi jak sen, ale koronawirus wybudził ich z tego błogiego stanu.

Również ekipy z Kraju Basków miały lada moment stanąć w szranki o Puchar Króla, ale będą musiały trochę poczekać. Real Sociedad z całą baterią młodych zdolnych jest czwarty, gra widowiskowy futbol i wydaje się, że ma wszystko, by zrobić krok na przód, czytaj: awansować do Ligi Mistrzów. W Bilbao może mniej efektownie, ale Gaizka Garitano staje przed szansą, by zdobyć drugi w tym wieku tytuł dla klubu, po Superpucharze w 2016 roku.

Zagraj w BETFAN pierwszy kupon BEZ RYZYKA! Jeśli przegrasz, zwrot do 100 PLN trafi na Twoje KONTO GŁÓWNE z możliwością natychmiastowej wypłaty!

Jedyni „sprawiedliwi”

Tutaj sytuacja w lidze najciekawsza, a w kraju najtragiczniejsza. Bergamo do niedawna było znane głównie za sprawą lotniska i wielu tanich linii, które ściągały turystów nieopodal Mediolanu. Później przyszła Atalanta, której gra pomogła jeszcze wypromować miasto, ale po wydarzeniach z początku obecnego roku, miasto w Lombardii będzie się kojarzyć głównie z koronawirusem i widokiem trumien wiezionych przez wojskowy konwój.

A przecież Atalanta chwilę wcześniej zanotowała gigantyczny sukces – awans do 1/4 finału Ligi Mistrzów i znowu drużyna Gian Piero Gasperiniego zachwycała całą Europę swoją grą.

O mistrzostwo w końcu miało walczyć Lazio. Punkt straty do Juventusu na tym etapie sezonu to tak naprawdę nic. Simone Inzaghi, Ciro Immobile i spółka napędzani przez zapowiedzi prezydenta klubu Claudio Lotito coraz śmielej zaczynali mówić o scudetto. Doszło już do tego, że Lazio chce wrócić jak najszybciej do treningów zespołowych. W tym wypadku są jednak kompletnie osamotnieni.

Wyskok z drugiego szeregu

We Francji status quo na najważniejszym miejscu. PSG o mistrzostwo nie musiało się martwić, ale z całej sytuacji mocno niezadowolone musi być Stade Rennes. Ekipa z Bretanii przed przerwą zajmowała trzecie miejsce i miała realnie prawo marzyć o grze w Lidze Mistrzów. Dla takich klubów, które głównie grają w środku tabeli, taki skok to szansa, ale również zagrożenie. W końcu wszyscy wiedzieli, że po sezonie 17-letni Eduardo Camavinga wyfrunie z gniazdka za dobre pieniądze, ale przy tym osłabi zespół. Zresztą chętnych na graczy dowodzonych przez Juliena Stephana brakować nie będzie, a co to oznacza? To już dobrze wiedzą w Monaco. Tam mimo dużo większych środków finansowych, masowa wyprzedaż po kapitalnych sezonach sprawiła, że drużyna z księstwa do dzisiaj nie odzyskała tego blasku, mimo próby zmiany sytuacji transferami za dziesiątki milionów euro.

W Holandii również niepocieszony może być AZ Alkmaar. Słabsza postawa Feyenoordu i PSV sprawiła, że drużyna z serowego miasta dołączyła do Ajaxu w walce o tytuł. Zaraz oczywiście rozpocząć można od wspomnień z sezonu 2008/09, gdy Alkmaar sięgnęli po tytuł mistrzowski, a w składzie byli m.in. Sergio Romero, Hector Moreno, Ragnar Klavan, Kew Jaliens czy Moussa Dembele oraz strzelający na zawołanie Mounir El Hamdaoui. Teraz ich wyznacznikiem jest znakomita defensywa, w końcu 17 straconych goli przy 25. spotkaniach w lidze, która uchodzi zza jedną z najbardziej ofensywnych w Europie, to wynik godny uwagi.

Zaglądamy na zaplecze

Mieliśmy się skupić na najlepszych ligach, ale nie sposób nie wspomnieć słowa o – zatrzymanej – szansie Marcelo Bielsy. El Loco drugi sezon prowadzi Leeds United i wydawało się, że siedmiopunktowa przewaga nad trzecim zespołem w obliczu końcówki sezonu będzie wystarczającą, by wejść w szeregi Premier League.

Wyznawców „bielsizmu” na całym świecie nie brakuje, więc nie wiemy, kto bardziej czeka na ten awans. Premier League na Bielsę czy Bielsa na Premiere League?…

Pucharowe przygody

Pisząc o ligach, pośrednio weszliśmy na teren europejskich pucharów. Wiadomo już, że Atalanta nastawiona była na najlepszą ósemkę Champions League, Getafe czekało na dwumecz z Interem, ale są ekipy, które również straciły i to z różnych względów, właśnie w Lidze Europy.

LASK Linz, o którym niedawno pisaliśmy, co prawda dostał potężne lanie od Manchesteru United, ale w końcu – póki co – przepada okazja pojechać na Old Trafford. Do tego w lidze prowadzili, a zdystansować wielki Salzburg byłoby nie lada wyczynem dla klubu, który przecież nie ma posiada wielkiego zaplecza finansowego.

Kolejna ekipa – Istanbul Basaksehir, o którym  przed tygodniem wspominaliśmy przy zapowiedzi Ligi Europy.

W fazie grupowej, co prawda boleśnie odczuli starcia z Romą, bo w dwumeczu nie zdobyli nawet bramki, a stracili siedem. Wyprzedzili jednak austriacki Wolfsberger i Borussie Monchengladbach, którą ograli na wyjeździe! Jeszcze lepiej pokazali się w 1/16 finału, gdzie po porażce w Lizbonie 1:3 wydawało się, że marnie wyglądają ich szansę na kolejne rundy. Tymczasem wiele zawdzięczają Bośniakowi Edinowi Visce. Ten najpierw w doliczonym czasie gry strzelił gola na wagę dogrywki, a później tuż przed jej końcem trafił z karnego i wyeliminował Sporting.

Turcy w pierwszym meczu 1/8 pokonali FC Kopenhagę 1:0 i też mogą żałować, że wszystko zatrzymało się właśnie w momencie, gdy byli o nieduży krok od najlepszej ósemki Ligi Europy.

Wyeliminowani finaliści

Finaliści ubiegłorocznej Ligi Mistrzów wyeliminowani już w 1/8 finału, więc pora kilka słów o Atletico i RB Lipsk. Cholo Simeone notuje najtrudniejszy sezon od przybycia do biało-czerwonej części Madrytu. W lidze nic nie idzie po ich myśli i zamiast walczyć o rozbicie duetu Barca-Real, musi się skupić na walce o TOP4, w krajowym pucharze skompromitowali się z Culturalem Leonesa, a tymczasem w Lidze Mistrzów dwukrotnie okazali się lepsi od Liverpoolu! Gdy rozpoczynał się dwumecz, nic nie zapowiadało, że Atleti może stawić czoło rozpędzonemu Liverpoolowi, a tymczasem w przeciągu trzech tygodni sytuacja odwróciła się diametralnie i tym bardziej Rojiblancos mogą żałować, że wszystko stanęło w miejscu.

Podobnie jak Julian Nagelsmann. W Lipsku, co prawda trochę kłopotów w lidze wiosną, ale dwa zwycięstwa, bez straty gola, z Tottenhamem robią wrażenie. Zwłaszcza w tak symbolicznym pojedynku trenerów, gdy młody Nagelsmann ogrywa jednego z najbardziej utytułowanych szkoleniowców ostatnich lat.

Zagraj w BETFAN pierwszy kupon BEZ RYZYKA! Jeśli przegrasz, zwrot do 100 PLN trafi na Twoje KONTO GŁÓWNE z możliwością natychmiastowej wypłaty!