Miesiąc temu wydawało się, że najgorętszym tematem pod koniec marca będzie przerwa reprezentacyjna. Tymczasem obecna sytuacja zmieniła wszystko o 180 stopni. Przewodnią kwestią w polskiej piłce – oraz innych branżach – zostały pieniądze. W jaki sposób ratować klub? Obniżkami płac piłkarzy. Co na to sami zainteresowani? Zapytaliśmy ligowców od III ligi do Ekstraklasy włącznie, co sądzą na ten temat.
Od wczoraj dzwonimy do polskich ligowców, którzy w najbliższych miesiącach będą musieli zacisnąć pasa. Jedni bardziej, drudzy mniej – wszystko zależy od tego, czy ktoś dotychczas żył od dziesiątego do dziesiątego, czy jednak odkładał pieniądze lub inwestował. Wielu z graczy niestety nie chciało podzielić się z nami swoim odczuciami. Nawet to rozumiemy, bo w niektórych klubach jeszcze nic nie jest ustalone, to i po co się narażać? Na szczęście dziesięciu piłkarzy z grubo ponad setki, z którymi staraliśmy się skontaktować, odpowiedziało nam na kilka pytań związanych z ewentualną obniżką pensji.
Z niektórymi piłkarzami rozmawialiśmy przed decyzją władz ligi o obniżeniu kontraktów o 50%.
Czy obecna sytuacja wpłynęła już na ciebie pod kątem finansów?
Aleksander Komor(Podbeskidzie Bielsko-Biała – I liga): Tak naprawdę czekamy na decyzje z góry. Zarówno w PZPN-ie nic nie poszło, jak i u nas w klubie. Na teraz nic się nie zmieniło, ale na dniach może odbędą się rozmowy, po których zapadną decyzje. Wówczas wszyscy będziemy mądrzejsi.
Patryk Czułowski(Wigry Suwałki – I liga): To jest nowa sytuacja, np. mi się dopiero urodziło dziecko, wynajmuje mieszkanie, ale te problemy mają wszyscy. Trzeba do tego podejść ze zrozumieniem. Wiadomo, że jest to ciężka sytuacja, ale na razie nic nie wiemy, więc trudno się ustosunkować do czegoś, czego nie ma.
Szymon Rak(Hutnik Kraków – III liga): Gdy zawiesili rozgrywki odczułem to głównie psychicznie. Trenowaliśmy ciężko przez trzy miesiące i tak jakby nam to zabrano. Przeszliśmy już na mikrocykl meczowy i nagle przerwa. W głowie na początku było, że chcemy grać normalnie. Po czasie, gdy wszytko zostało bardziej nagłośnie, to jednak zmieniliśmy rozumowanie, ponieważ zdrowie jest najważniejsze. Nie możemy na to tak patrzyć, że nam zabrano piłkę, tylko skupić się na zdrowiu i jak najszybciej wygrać z tym wirusem.
Paweł Wojciechowski(Górnik Łęczna – II liga): Na razie dotknęła nas ta sytuacja tak, że nie możemy trenować i grać, a to jest znaczące. Po prostu świat wywrócił się do góry nogami. Jeśli chodzi o pensje, to jeszcze nie, bo najbliższa powinna przyjść normalnie. Co będzie dalej? Nie wiemy, bo sytuacja jest dynamiczna i ciągle się rozwija. Pozostało nam czekać.
Sebastian Zalepa(Resovia – II liga): Jeśli chodzi o kwestie finansowe, zapewne będą rozmowy. Domyślam się, że działacze będą chcieli robić cięcia, ale wszystko jest sprawą dialogu. My też zdajemy sobie sprawę z sytuacji na świecie, dlatego to kwestia porozumienia się i wypracowania odpowiedniego planu. Jeżeli chodzi o mój klub, pewnie duży wpływ będzie miała sytuacja, jak się rozwiąże kwestia zakończenia sezonu, bo jeżeli wejdzie uchwała, która jakiś czas temu została ogłoszona, to jakoś sobie poradzimy.
Nie tylko piłkarze w Polsce przeżywają takie zmiany, ale wszyscy ludzie z różnych branż. Jedni mniej, inni bardziej. Nie ma co ukrywać, że sytuacja nie jest kolorowa, ale trzeba też docenić to, co każdy z nas dotychczas miał.
Krystian Pieczara(Stal Rzeszów – II liga): W tym momencie nie mamy żadnych zajęć drużynowych i koncentrujemy się na pracy indywidualnej, więc bardzo ta sytuacja wpłynęła na nasze życie. Zresztą jak u każdego, bo nie tylko życie zawodowych sportowców się zmieniło. Przebywamy głównie w domu, trenujemy indywidualnie. Nie wiadomo wciąż, co będzie z rozgrywkami. Uważam, że graniczy z cudem, żebyśmy dograli sezon.
Zagraj w BETFAN pierwszy kupon BEZ RYZYKA! Jeśli przegrasz, zwrot do 100 PLN trafi na Twoje KONTO GŁÓWNE z możliwością natychmiastowej wypłaty!
Jeśli chodzi o finanse, bezpośrednio na dzisiaj nic nam się nie zmieniło. Natomiast na pewno czekają nas jakieś renegocjacje kontraktów. Zastanawiamy się jak będą funkcjonowali nasi sponsorzy. Sytuacja jest bardzo dynamiczna. Póki co czekamy na to, co się wydarzy. Zapewne zostaniemy też pozbawieni dotacji z miasta, więc ta sytuacja się zmieni. Może nie diametralnie, ale na każdym szczeblu rozgrywkowym będzie odczuwalna.
Kamil Biliński(Podbeskidzie Bielsko-Biała – I liga): Obecnie ta sytuacja jeszcze na mnie wpłynęła, bo ze strony prezesa mamy zapewnienie, że na razie będziemy otrzymywać pieniądze normalnie, jak wtedy, gdy rozgrywaliśmy mecze. Przekazano nam również, że nie ma u nas sytuacji, która już teraz wymagałaby obcięcia pensji.
Bartosz Rymaniak(Piast Gliwice – Ekstraklasa): Mamy taki zawód, że nie możemy czegoś planować. Siedzimy w domu i zmieniło się tylko to, że trenujemy we własnym zakresie bez osób trzecich.
Damian Gąska(Śląsk Wrocław – Ekstraklasa): Teraz ryzykiem są wszelkie inwestycje i widzimy, jak to wszystko niestety wygląda. Nie mogę powiedzieć, że ta sytuacja już mnie dotknęła. Tylko będę musiał odwołać wakacje, które wykupiłem jeszcze w zeszłym roku. Na pewno trzeba teraz zacisnąć pasa i funkcjonować normalnie w domu, jak najmniej wychodzić i nie mieć fizycznego kontaktu z ludźmi, wtedy to wszystko się uspokoi.
Emil Drozdowicz(Chojniczanka Chojnice – I liga): Oprócz piłki prowadzę działalność i mogę powiedzieć, że obecna sytuacja już mnie dotknęła w pewien sposób. Zajmuję się terminowym wynajmowaniem mieszkań i mogę powiedzieć, że wcześniej cały lipiec miałem zarezerwowany. A teraz ludzie zaczynają rezygnować. Mam nadzieję, że ta pandemia w końcu się zatrzyma i przestanie dotyczyć nas wszystkich.
Co sądzisz o tych obniżkach, które wprowadza Ekstraklasa i – zapewne – zaraz wprowadzone zostaną w niższych ligach?
Komor: Trzeba sprawę traktować indywidualnie. Jedni zarabiają więcej, drudzy mniej. Przykładowo jednakowe traktowanie pod względem obcinania pensji o 50%, jednego dotknie, a drugi tego nie zauważy. Każdy ma jakieś zobowiązania, ale ten temat jest do przedyskutowania w klubie ze wszystkimi. Poza tym rozmowa musi wyjść z góry, a na sam koniec każdy powinien być potraktowany indywidualnie, bo jak mówiłem obcięcie wszystkim pensji o tyle samo, nie będzie dobrym wyjściem.
Czułowski: Wiadomo, że zawodnikowi z Ekstraklasy, który zarabia większe pieniądze, będzie łatwiej zejść z
zarobków niż piłkarzom z niższych lig. Na świecie jest kryzys i każdy to odczuje, ale powinny zostać zachowane odpowiednie proporcje. Jeśli ktoś zarabia cztery tysiące i zostanie mu obniżona pensja, a musi opłacić mieszkanie, to z czego będzie żył?
Wojciechowski: Myślę, że w woli piłkarzy powinno być pójście na rękę klubowi. To jest nasz pracodawca, którego dzisiejsza sytuacja również mocno dotknęła. Mamy nadzieję, że wszystko wróci do normy i jakoś nasz krok też zostanie doceniony. Ale to jest indywidualna sprawa zarządów, właścicieli zawodników. Natomiast my czuliśmy, że powinniśmy wykonać taki gest w kierunku klubu.
Zalepa: Przede wszystkim musimy oddzielić realia Ekstraklasy od pierwszej czy drugiej ligi. Pensje znacząco się różnią i nie ma sensu o tym dyskutować. Myślę, że i tak związek narzucił te ramy takie, że zawodnicy nie powinni mocno narzekać. Wiadomo, że będą stratni, ale klub nie może obniżyć pensji poniżej 10 tysięcy złotych, co i tak na realia polskie jest dobrą pensją, a wielu ludzi pewnie marzy o takich pieniądzach. Każdy jednak pracuje na swoje pensje. Ktoś został piłkarzem, ktoś spawaczem, a ktoś kasjerem. Kwestia wyboru życiowego i poświęcenia się temu, dlatego takie porównania również nie mają sensu.
Związek w stosunku do pierwszej i drugiej ligi nie może sobie pozwolić na takie rzeczy, bo te realia i ramki finansowe są dużo, dużo niższe, niż w Ekstraklasie. Myślę więc, że na niższych szczeblach będzie, to ukierunkowane na wolną rękę klubowych włodarzy, a nie że coś na sztywno będzie trzeba restrykcyjnie zabrać zawodnikom, ponieważ liga nie trwa. Dialog, zbudowanie pewnego spójnego planu w stosunku zawodnicy-działacze – tak musimy działać.
Jeżeli zawodnik będzie miał ważny kontrakt na przyszły sezon i klub będzie tego piłkarza widział w swoim składzie, być może teraz pensja zostanie obcięta o ileś procent, ale później, na przestrzeni kilku miesięcy i współpracy, wszystko zostanie zwrócone, np. przez jakieś różnego rodzaju bonifikaty. Nie powinno być źle, ale jeszcze nie rozmawialiśmy o tym u nas w klubie. Wszystko zależy też od tego, jak wygląda pozycja sportowa danego klubu, gdyż to też ma duży wpływ.
Zagraj w BETFAN pierwszy kupon BEZ RYZYKA! Jeśli przegrasz, zwrot do 100 PLN trafi na Twoje KONTO GŁÓWNE z możliwością natychmiastowej wypłaty!
Pieczara: W przypadku piłkarzy Ekstraklasy rozmawiamy o uposażeniach, które sięgają kilkudziesięciu tysięcy złotych. Pamiętajmy, że lwia część dochodów opiera się na kontrakcie telewizyjnym, więc te obniżki czy renegocjacje kontraktów były nieuchronne. Jeśli chodzi o szczebel pierwszej ligi, to wydaje mi się, że są to sugestie, jak to ma wyglądać, ale nie są to odgórne cięcia.
Na trzecim szczeblu moim zdaniem bardziej wszystko leży w gestii klubów i zawodników, żeby coś zaproponować. Wiadomo, że będzie to zależało od sytuacji, w której jest np. główny sponsor. U nas można powiedzieć, że już pierwsze kroki zostały poczynione. Były rozmowy na temat obniżek, zamrożeń, ale póki co nie chciałbym mówić o szczegółach. Ze względu na to, że w Stali mamy normalną i pozytywną relacje z władzami, musimy jakoś odciążyć głównego sponsora. Widzimy przecież jaka jest sytuacja dookoła. Także, tak jak wspominałem wcześniej, pewnie część pieniędzy od miasta czy mniejszych udziałowców zostanie na jakiś czas zawieszona, ze względu na obecną sytuacje ekonomiczną w kraju.
Rymaniak: To jest świeża sprawa i tutaj przede wszystkim prezesi muszą przeanalizować całą sytuację klubów. Na razie jeszcze z klubem o tym nie rozmawialiśmy. Mamy spotkanie z kierownictwem dopiero w przyszłym tygodniu i wtedy będziemy o wszystkim rozmawiać.
Gąska: W Śląsku podjęliśmy decyzję o obniżce wynagrodzeń wspólnie z zarządem. Nam zawodnikom zależy na tym, żeby klub był w jak najlepszej sytuacji. Jeśli wszystko się poprawi, finanse zostaną uregulowane. Co do obniżek, musimy jeszcze poczekać na zdanie PZPN-u.
Drozdowicz: Dla mnie to jest słabe, że piłkarze mogą nie mieć na to wpływu. Wiadomo, że tutaj mowa o pieniądzach wyższych niż średnia krajowa. Takie decyzje powinny być jednak podejmowane obustronnie. Kluby ustalają sobie roczny budżet i my jako piłkarze, też ustalamy własne wydatki. Okej, trzeba pomóc klubom, żeby istniały, bo w końcu one nam płacą. Moim zdaniem powinno być to jednak uzgadniane z piłkarzami.
Czytałem dziś o propozycji PZPN-u i bardzo doceniam takie wyciągnięcie ręki do klubów. Jestem przekonany, że to też zachęcanie ich do tego, żeby inwestowały w swoją akademię, a co za tym idzie młodzież. Zawodników miejscowych, a nie obcokrajowców, którzy rzadko okazują się realnymi wzmocnieniami.
Czy piłkarze są przygotowani na takie sytuacje?
Komor: Generalnie pieniądze u piłkarzy to śliski temat. Mam wrażenie, że świadomość i tak jest coraz większa, ponieważ porusza się takie tematy w klubach. Piłkarz często już wiedzą, że powinni oszczędzać, gdyż w piłkę gra się do pewnego wieku, a występują przecież również kontuzje. Tak więc wielu już wie, że jak zarabia dobre pieniądze, musi odkładać, gdyż wiecznie tak nie będzie.
Kojarzę, że w Holandii jest coś takiego jak fundusz emerytalny, na który idzie obowiązkowa część zarobków. System myśli za ciebie. Gdyby u nas coś takiego wprowadzić, pewnie dużo byłoby głosów negatywnych, bo każdy chce o sobie decydować, ale koniec końców, to by się sprawdziło.
Czułowski: Na pewno są zawodnicy, którzy myślą o przyszłości i dzięki temu są zabezpieczeni na czas kryzysu. Niestety jest też druga grupa, która żyła od początku do końca miesiąca. Zawsze dostawali pensję 30 dni każdego miesiąca i myśleli, że tak będzie jeszcze przez wiele lat.
Rak: Wydaje mi się, że wielu zawodników jest już świadomych, że w piłkę grą się tylko do pewnego wieku. Tym samym wiedzą, że powinni inwestować, a nie wydawać całą pensję w kilka dni. Wiadomo, że są wyjątki, ale moim zdaniem to już mała grupa.
Wojciechowski: Bardzo szerokie pytanie. Wszystko zależy od poziomu rozgrywkowego i wynagrodzenia. Nie można więc uogólniać. Zakładam jednak, że wielu piłkarzy odłożyło pieniądze na czarną godzinę.
Zalepa: Wiele zależy od zawodników i sytuacji w klubie. Często występują sytuacje – mówi się o tym głośno – że kluby notorycznie spóźniają się z wypłatami dla piłkarzy. I nie mówimy tutaj o tygodniu albo dwóch. Myślę, że taki spawacz, kasjer czy prawnik, gdyby mieli zaległość ze strony pracodawcy, to albo zrezygnowaliby ze swojej pracy, albo nie przychodziliby do niej. Zawodnicy są już jednak uodpornieni i wiedzą, że trzeba zagryźć zęby, mimo że sytuacja nie jest kolorowa, Myślę jednak, że mądrzejsi piłkarze i tak odłożyli pieniądze na czarną godzinę, czyli na taką właśnie sytuację, jaką mamy obecnie. Niestety wielu graczy będzie miało pewnie ogromny problem, ponieważ mają dzieci, rodzinę i zobowiązania.
Pieczara: To jest bardzo obszerne pytanie. Trudno mi jest odpowiedzieć, bo nie chciałbym być głosem ludu i całej społeczności piłkarskiej. Bardziej doświadczeni zawodnicy oraz tacy, którzy mają głowę na karku, mają też świadomość, że kariera piłkarska nie trwa całe życie. Szczególnie w tych wyższych klasach rozgrywkowych zarabiają takie pieniądze, że naprawdę trudno nie zabezpieczyć się na przyszłość.
Kiedyś miałem takiego trenera, który grał w Anglii i mówił, że piłkarz powinien żyć za 50% pensji, a 50% odkładać, niezależnie w jakiej lidze gra. Oczywiście na poziomie, na jakim występujemy są pieniądze, które na pierwszy rzut oka mogą się wydawać duże, ale trzeba pamiętać, że jesteśmy często na drugim końcu Polski, utrzymujemy całe rodziny, bo trudno naszym żonom byłoby zmieniać pracę, co kilka miesięcy.
Zagraj w BETFAN pierwszy kupon BEZ RYZYKA! Jeśli przegrasz, zwrot do 100 PLN trafi na Twoje KONTO GŁÓWNE z możliwością natychmiastowej wypłaty!
Zawodnicy z Ekstraklasy powinni mieć jakąś poduszkę finansową i większość z nich na pewno takową posiada. Z drugiej strony różnie ludzie podchodzą do wydatków. Natomiast na poziomie pierwszej czy drugiej ligi ta sytuacja jest bardziej skomplikowana. Dlatego mówię, że dla zawodników na naszym poziomie ta sytuacja może być trudna, a pokłosiem tego może być, że diametralnie zmieni się rynek.
Biliński: Wydaje mi się, że w tych czasach wielu piłkarzy jest świadomych swoich finansów. Wiedzą, jak rozważnie wydawać pieniądze i jak je inwestować. Na razie nie możemy mówić o jakimś większym kryzysie, ponieważ ta sytuacja trwa dopiero miesiąc. Na pewno najbardziej odbije się to jednak na piłkarzach, którzy są na początku swojej kariery i jeszcze nie zarobili żadnych wielkich pieniędzy. Liga teraz nie gra, a wielu piłkarzy ma kontrakty, według których największe zyski czerpie z boiska i dlatego pewnie chcieliby wciąż grać. Wiemy jednak, jak wygląda sytuacja na świecie i niestety musimy się do tego dostosować.
Drozdowicz: Wszystko zależy od tego, kto w jaki sposób się zabezpieczał w przeszłości, ale też od zobowiązań. Mamy młodych zawodników, zaczynają grać w piłkę i nie mają jeszcze swoich rodzin na utrzymaniu. Muszą przede wszystkim jakoś dojechać na trening, opłacić mieszkanie i mieć pieniądze na jedzenie. A są też tacy, którzy mają kredyty mieszkaniowe, swój biznes. Mają zobowiązania, które muszą być płacone systematycznie. Klub chce odciążyć swój budżet, ale piłkarze też chcą. Nie można na pewno wrzucać wszystkich do jednego worka, gdyż każdy ma inną sytuację.
Przemysław Chlebicki i Rafał Szyszka
Zagraj w BETFAN pierwszy kupon BEZ RYZYKA! Jeśli przegrasz, zwrot do 100 PLN trafi na Twoje KONTO GŁÓWNE z możliwością natychmiastowej wypłaty!