Nie ważne jak coś robisz, ważne jak oceniają wszystko ludzie, a precyzyjniej rzecz ujmując, internet. Jesteśmy po emisji drugiego odcinka serialu „Niekochani” i… Jerzy Brzęczek nie może zaznać spokoju.
Gdy Jose Mourinho otacza się murem, „walczy” z mediami i uwydatnia syndrom oblężonej twierdzy, to duża część środowiska pieje z zachwytu, jak to genialnie „The Special One” broni swoich podopiecznych, nie dając im zrobić krzywdy. Jednak, jak widać, taka taktyka jest zarezerwowana tylko dla najlepszych. Gdy selekcjoner Brzęczek zrobił coś podobnego, w znacznie mniejszym stopniu, to już pojawiła się ogromna krytyka.
Plusy i minusy
To nie jest tak, że Jerzy Brzęczek podjął tylko słuszne decyzje. Nikt by ich nie podjął! Sam mam wiele wątpliwości. Np. uważam, że zatrudnienie Andrzeja Woźniaka, osobę z przeszłością korupcyjną w reprezentacji, to nie jest dobry pomysł i zamiast takie osoby eliminować ze świata piłki, dajemy im miejsce na świeczniku.
Wiele powołań pewnie też mi się nie podobało, ale przykładowo w kwestii Recy, rację miał – w dalszej perspektywie – selekcjoner. Budował go, dawał szansę, gdy brakowało minut w Atalancie, a w obecnym sezonie już nie było kłopotu. Nie dość, że Reca grał, to jeszcze raczej był chwalony za swoje występy.
Może nie kalka, ale jednak podobny przykład do Jana Bednarka, który długo oglądał mecze Southamptonu z ławki czy trybun, a mimo tego gdzieś otrzymywał swoje szansę i dzisiaj już stanowi filar naszej obrony.
Właśnie sprawa Recy została ukazana w drugim odcinku idealnie. To w jaki sposób zawodnik był budowany – rozmowami indywidualnymi, wsparciem na odprawach przed całą drużyną – to pokazywało wiarę w niego i to, że trener nie skupia się na zawondikach numer jeden czy dwa, tylko na tych dalszych. Dlaczego? Bo wie, że taka pomoc dla Recy może być dla niego i zespołu dużo korzystniejsza w kontekście pozycji, na której był wakat.
„Krystian próbuj”
Krystian Bielik pośrednio lub bezpośrednio trochę już załatwił medialnie dwóch selekcjonerów. Najpierw Marcina Dornę podczas Euro U21 w Polsce, a później Jerzego Brzęczka. To właśnie w kontekście tego ostatniego powiedział „Krystian próbuj” jako o założeniach, które dostał przed wejściem na boisko w Słowenii. Nie wiem, być może to był – i tak zakładam – skrót myślowy. Dlaczego? Bo wczoraj zobaczyliśmy, że na tym zgrupowaniu, właśnie przed meczem ze Słowenią, trener wraz z Krystianem rozmawiali na temat jego roli w zespole. Zakładam również, że tam wszytko selekcjoner wyłożył młodemu zawodnikowi od A do Z i przekazał najważniejsze zadania. Tuż przed wejściem po prostu przypomniał mu o tym wyżej wspomnianymi słowami. Mogło tak być? Mogło! Zmienia obraz sytuacji? Zdecydowanie.
Tymczasem po całej sytuacji Brzęczek został zmieszany z błotem, jako ignorant, który nawet nie potrafi przekazać wskazówek dla zawodnika, który ma pomóc w ratowaniu wyniku.
Zieliński, Championship vs Bundesliga
Również za tekst o Piotrze Zielińskim, któremu miało się przestawić coś w głowie czy porównanie naszej kadry z austriacką pod kątem lig, w której występują reprezentanci. Za to i wiele innych rzeczy dostawało się Brzęczkowi. Oczywiście, jedna i druga wypowiedź musiała się spotkać z krytyką, ale z dzisiejszej perspektywy widzimy, że wówczas wszyscy – media, kibice – czekali na kolejne wywiady, konferencje prasowe w jednym celu. Nie po to żeby się czegoś dowiedzieć, tylko po to, żeby dostać okazje do kontrnatarcia. Bo skoro selekcjoner, dodajmy do tego, nielubiany przez ogół, coś mówi, to trzeba stanąć w kontrze do niego.
A już zarzuty o przeklinanie w szatni są kompletnie absurdalne. Oczywiście znajdą się trenerzy, którzy kompletnie nie używają wulgaryzmów, ale umówmy się, każdy kto zagrał choćby w juniorach, ten przynajmniej raz usłyszał ostrzejsze słowa. Czasami nie da się inaczej, czasem trzeba wzmocnić przekaz i tyle. To nie konkurs mowy poetyckiej, tylko szatnia piłkarska, w której bywają momenty, że się „pali”.
Praca selekcjonera
Wymarzona praca? No tak, dzisiaj PZPN to najpewniejszy z możliwych pracodawców dla trenerów, na wysokim poziomie w Polsce. Tutaj nie ma sytuacji, gdy trzy, cztery mecze przegrane, kończą czyjąś robotę.
Przy okazji, każdy szkoleniowiec chce pracować z najlepszymi. Dlatego, gdy słyszę zarzut o tym, że jeśli czuł się nieprzygotowany i taka rola go przerosła, to albo trzeba było nie przyjmować oferty, albo zrezygnować.
Teraz postawcie się w roli trenera Brzęczka. Trenujecie Wisłę Płock. Klub, który – w perspektywie Ekstraklasy – nie generuje wielkiego zainteresowania poza Płockiem. Robicie w nim wynik ponad stan, czyli piąte miejsce, i… dostajecie okazję współpracy z Robertem Lewandowskim, Kamilem Glikiem czy Wojciechem Szczęsnym. Unosicie się honorem i odpuszczacie, bo nie dacie rady? No nie! 99,9% trenerów całuje prezesa Bońka w rękę, że nie zdecydował się na zagranicznego trenera i podpisuje czym prędzej kontrakt
Wycinek rzeczywistości
Za nami dopiero 75 minut serialu, czyli nieco ponad godzina. Na tyle czasu można zaplanować dwa posiłki jednego dnia podczas zgrupowania reprezentacji. Czy na podstawie takich strzępów możemy wyciągnąć jednoznaczne wnioski? Moim zdaniem nie.
Zdecydowana większość komentujących nie była nigdy trenerami i nie jest to żaden zarzut. Uwierzcie jednak, że daje to naprawdę ogromny atut. Można się wczuć w czyjąś skórę.
Pisząc ten tekst mam za sobą kilkadziesiąt, może kilkaset treningów z dziećmi. Coś kompletnie innego niż praca z seniorami. Wiem tylko tyle, że możesz sobie zaplanować wszystko w najdrobniejszych szczegółach, możesz na papierze mieć treningi rozpisane kapitalne, ale wszystko weryfikują twoi podopieczni oraz boisko. Trener jest odpowiedzialny za wszystko, ale nie na wszystko ma wpływ i naprawdę należy o tym pamiętać, gdyż jest X czynników, których przewidzieć się nie da.
Póki co należy pamiętać, że trener Brzęczek awansował na Euro, czyli wykonał swoją pracę. Styl? Nie ma co ukrywać – o czym sam wspominał w drugim odcinku – że każdy by chciał oglądać reprezentacje grającą z polotem. Liczą się jednak zwycięstwa i Wojciech Szczęsny ma 100% racji, że woli wygrywać po 1:0 niż ładnie grać i przegrywać.
Rafał Szyszka