Pochettino nie wyklucza powrotu. „Chciałbym to zrobić przed śmiercią”

Powroty do swoich byłych klubów często bywają dość trudne. Przekonał się o tym Jose Mourinho, który pomimo mistrzostwa nie zapamięta drugiej kadencji w „The Blues” zbyt dobrze. Mimo to trenerzy podejmują się takiego wyzwania i z pewnością nadal będą to robić. Wśród tej grupy już niebawem może znaleźć się Mauricio Pochettino.

Argentyńczyk dość niespodziewanie kilka miesięcy temu został pozbawiony posady trenera w Tottenhamie. Po ponad pięciu latach w stolicy Anglii, Daniel Levy zdecydował się dokonać zmiany na stanowisku i zatrudnić Jose Mourinho. Mimo to 48-latek nie ma żalu do prezesa klubu i chciałby pewnego dnia podjąć pracę w tej drużynie.

– To była niesamowita podróż, która nie zakończyła się jednak tak, jak tego wszyscy chcieliśmy Ale głęboko w sercu jestem pewien, że nasze ścieżki pewnego dnia znowu się skrzyżują. Od dnia, w którym opuściłem klub, moim marzeniem jest wrócić pewnego dnia do Spurs i spróbować dokończyć pracę, której nie zakończyliśmy. Byliśmy tak blisko wygrania Premier League i Ligi Mistrzów. Może za 5 lat, może za 10 lat, ale zanim umrę, chcę przejąć ten klub. Oczywiście nie mogę się doczekać, aby wykonać kolejny krok i jestem zmotywowany do wzięcia udziału w kolejnym projekcie.

– Chcę poczuć, co to znaczy wygrać tytuł z Tottenhamem, ponieważ fani tego klubu są niesamowici. Chciałbym się odwdzięczyć im za wszystko, ponieważ okazywali mi miłość od pierwszego dnia mojej pracy. 

Zagraj w BETFAN pierwszy kupon BEZ RYZYKA! Jeśli przegrasz, zwrot do 100 PLN trafi na Twoje KONTO GŁÓWNE z możliwością natychmiastowej wypłaty!

Angielskie media sugerują jednak, że Pochettino bliżej do objęcia Newcastle aniżeli ponownego zatrudnienia w Tottenhamie. Klub jest o krok od przejęcia przez nowych właścicieli, którzy mają wielkie plany zbudowania nowej siły w Premier League. „Sky Sports” poinformowało, że Pochettino w nowym miejscu pracy mógłby liczyć na wynagrodzenie w wysokości 19 milionów funtów rocznie.

Podczas pracy w Londynie Argentyńczyk pokazał, że wie jak zbudować klub, który ma aspirować do walki o najwyższe cele. Z pewnością w Newcastle trwałoby to nieco dłużej, ale z nieograniczonymi środkami miałby nieco lepszy komfort pracy głównie pod kątem działań na rynku transferowym.