Po półrocznym wypożyczeniu z Akhmat Grozny do AEK Ateny, Damian Szymański został wykupiony przez grecki zespół za 1,3 miliona euro. 25-latek jest zadowolony z takiego obrotu spraw. Polski pomocnik zdradził swoje odczucia związane ze zmianą otoczenia, a także przyznał, iż otrzymał nietypowy pseudonim od drużyny.
Niezbyt długo trwała przygoda Szymańskiego z rosyjską piłka. Do Akhmata Damian trafił w 2019 roku. Po dwunastu miesiącach, 25-latek trafił na wypożyczenie do AEK-u Ateny, gdzie zaliczył dobre sześć miesięcy. Szymański wystąpił bowiem w 16 ligowych potyczkach, notując nawet 1 gol oraz 1 asystę.
Dobra decyzja
W rozmowie z „Przeglądem Sportowym”, Damian Szymański opisał swoje odczucia związane z pobytem w Grecji – Z czystym sumieniem mówię, że jestem szczęśliwy. Mam nadzieję, że na dłużej zarzuciłem kotwicę w Grecji, w AEK. Zresztą, jak mogłoby być inaczej, skoro mieszkam nad samiutkim morzem. Podpisanie umowy dodało mi skrzydeł. Przez minione pół roku byłem wypożyczony i jakaś niepewność siedziała z tyłu głowy. Robiłem wszystko, by przekonać mój klub, że warto odkupić mnie z Achmata. Spełniło się.
Nietypowy pseudonim
Co ciekawe, Damian Szymański otrzymał już ksywkę od swoich kolegów. Trzeba przyznać, że jest ona nietypowa – Kumple najczęściej zwracają się do mnie zwyczajnie, po imieniu, ale kilku woła dość oryginalnie. No dobra, powiem, wołają na mnie „Dog”.
Polak wytłumaczył, czemu akurat taki pseudonim – Zaciekle walczę i dużo biegam. Jak się uczepię, to nie odpuszczam nikomu. Trener Massimo Carrera ceni zawziętość. Kibice też dostrzegli, że zdrowie zostawiam na boisku, choć wiadomo, bywają słabsze mecze, ale woli walki nikt mi nie odmówi. A ten „Pies” mi nie przeszkadza, bo w końcu to żarty.