A miało być tak pięknie…

fot. AsianBandar.com

Premier League – dla jednych najlepsza liga na świecie, dla drugich przereklamowane rozgrywki, których poziom z roku na rok jest coraz gorszy. Obecny sezon miał być przełomem dla wyspiarskiego futbolu, czego dowodem była świetna faza grupowa w wykonaniu tych drużyn. Jak wygląda sytuacja po 1/8 finału Ligi Mistrzów? Dość nieciekawie… 

Początek fazy pucharowej był dla klubów z Premier League dobry, żeby nie powiedzieć bardzo dobry. Liverpool oraz Manchester City już po pierwszym spotkaniu zapewniły sobie praktycznie awans do kolejnej rundy, Tottenham wywalczył korzystny remis w Turynie, a Manchester United nie stracił bramki na wyjeździe w rywalizacji z Sevillą. Tylko kibice Chelsea mogli czuć spory niedosyt, gdyż ich zespół zremisował na własnym obiekcie z Barceloną, choć śmiało można powiedzieć, że po meczu na Stamford Bridge to gospodarze powinni cieszyć się ze zwycięstwa.

Wszyscy sympatycy angielskiego futbolu mogli z optymizmem czekać na mecze rewanżowe. Na pierwszy ogień poszli podopieczni Mauricio Pochettino. Rywalizacja na Wembley zaczęła się dla „Kogutów” bardzo dobrze. Teoretyczni gospodarze przeważali od pierwszych minut, a dowodem ich dominacji był gol Heung-Min Sona. Od tego momentu wydawało się, że już nic nie stanie na przeszkodzie Tottenhamu i to Anglicy będą cieszyć się z awansu. Grę w ćwierćfinale wybili „Kogutom” w ciągu trzech minut dwaj piłkarze Juventusu – najpierw Higuain, a następnie Dybala. Czy sam wynik był ogromną niespodzianką? Być może nie, przecież to właśnie zespół z Turynu przed tą rywalizacją był faworytem i to właśnie na awans „Starej Damy” stawiali eksperci. Kibice Tottenhamu oraz samej Premier League mogli być jednak rozczarowani, gdyż piłkarze Pochettino w dwóch meczach z Juve pokazali kawał dobrego futbolu, prezentując się znacznie lepiej od rywali. Awans nie gwarantuje jednak piękna gra, tylko liczba strzelonych bramek.

Apogeum bezradności zaprezentowali nam we wtorek piłkarze Manchesteru. Zajmująca aktualnie drugie miejsce drużyna z Premier League podejmowała piąty zespól La Liga. Owszem, Sevilla w obecnym sezonie gra o wiele lepiej w europejskich pucharach niż lidze, niemniej jednak to klub Jose Mourinho był w rewanżu „murowanym” faworytem. Po pierwszym meczu, niektórzy dziennikarze zauważyli, że brak bramki na wyjeździe może zgubić „Czerwone Diabły”. Jak się okazało, mieli rację. Gol Ben Yeddera w 74. minucie spotkania postawił United w bardzo trudnej sytuacji, a bramka Francuza cztery minuty później praktycznie przekreśliła szanse na awans. Nawet kontaktowy gol Romelu Lukaku nie wpłynął na losy tego meczu.

Kolejny angielski zespół, który nie będzie dobrze wspomniał tegorocznej rywalizacji w 1/8 finału to Chelsea. Klub ze Stamford Bridge zaprezentował się bardzo dobrze na własnym stadionie. Wynik meczu nie mógł jednak zadowalać podopiecznych Antonio Conte, gdyż remis 1-1 był korzystniejszy dla Katalończyków. Rewanż należał już do Barcelony. Indywidualne błędy oraz ogromna skuteczność przeciwników spowodowały, że „The Blues” pożegnali się z rozgrywkami.

W ćwierćfinale nadal będziemy mogli oglądać angielskie ekipy. W grze pozostały kluby Pepa Guardioli oraz Juergena Kloppa. Trzeba jednak otwarcie powiedzieć, że 1/8 finału dla zespołów z Premier League nie była udana. Kibice po świetnej fazie grupowej mieli ogromne oczekiwania, które pękły jak mydlana bańka.

Totolotek: Zarejestruj się i graj bez podatku! – KLIKNIJ W LINK I ODBIERZ BONUS!

Komentarze

komentarzy