Kluby ekstraklasy, wbrew panującym przygnębiającym nastrojom, zimą postanowiły nie próżnować i pracowicie spędzają całe dnie szukając nowych wzmocnień. O dziwo idzie im to całkiem nieźle, a my możemy wymienić już całą listę graczy, którzy wiosną będą biegali po polskich boiskach. Obawiamy się jednak jednego – ich poziomu…
Polacy, którzy wyróżniali się w ojczyźnie, momentalnie wyjeżdżają za granicę. Ostatnie tygodnie przyniosły nam aż trzy takie przypadki, a następni już czekają w kolejce. Ci, którzy zostają, w większości niestety nie nadają się by brylować w nawet tak przeciętnej lidze. Efekt? Cała masa zagranicznych zawodników wątpliwej jakości.
Oceniając graczy, którzy przewijają się przez kluby ekstraklasy, większość z nich to pieniądze wyrzucone w błoto. Jeśli mielibyśmy jednak szukać schematu, który daje największe nadzieje na nierozczarowanie się, wskazalibyśmy hiszpańskich zawodników z niższych lig, którzy nieskutecznie ocierali się o najwyższy poziom. Jorge Felix, Carlitos, Imaz, Angulo… To tylko przykłady, ale trzeba przyznać, że robiące pozytywne wrażenie.
Kto wie, czy niebawem nie będziemy mieli okazji podziwiać kolejnego zawodnika, który do ekstraklasy wjedzie „z buta”. Takim kimś może okazać się David Babunski, czyli zawodnik mogący nazwać się „absolwentem” słynnej La Masii pełną gębą. 25-latek przez niemal dekadę przechodził przez kolejne szczeble młodzieżowych drużyn, w tym także Barcelonę B, w której spędził niemal trzy lata.
Według „Przeglądu Sportowego” to właśnie Macedończyk stał się celem Piasta Gliwice, po tym, jak szanse na ściągnięcie Patryka Lipskiego z Lechii okazały się małe. Babunski – swego czasu uważany za jeden z większych talentów Barcelony – mógłby przenieść się do Polski nawet za darmo, gdyż jego kontrakt z japońskim Omiya Ardija wygasa wraz z końcem stycznia. Pomocnik, który opuścił stolicę Katalonii cztery lata temu, grał także w Crvenej Zvezdzie i Yokohama F.N. Czekamy z niecierpliwością na dalsze wieści.