Przeniesienie Superpucharu do Arabii Saudyjskiej oprócz ogromnego zastrzyku pieniędzy przysporzyło sporo problemów dla hiszpańskiego związku. Buntuje się bowiem Valencia, która oczekuje większej gwarantowanej kwoty za występ.
Prezes RFEF ma obiecane blisko 120 milionów euro w ramach trzyletniego kontraktu z Arabią Saudyjską. Oznacza to, że w ciągu kolejnych sezonów cztery drużyny wylecą początkiem roku do tego kraju, aby rywalizować o ten tytuł. Tym razem ma być to Barcelona, Valencia, Real Madryt oraz Atletico Madryt. Co ciekawe, dwa pierwsze zespoły zapewniły sobie awans automatycznie (za pomocą ligi oraz krajowego pucharu), natomiast oba madryckie kluby zostały dokooptowane głównie po to, aby podnieść prestiż.
Najwięcej pieniędzy za sam udział otrzymają oczywiście Barcelona oraz Real (po 8,5 miliona euro). Z kolei u Valencii te widełki są umiejscowione między 2,5 do 6 milionów euro i jest to zależne głównie od uzyskanego wyniku. Ekipa z Mestalla nie chce się zgodzić na takie traktowanie, tym bardziej że „Królewscy” notabene wcale nie powinni uczestniczyć w tych rozgrywkach, ponieważ nie uzyskali odpowiedniego miejsca w lidze oraz odpadli wcześniej z pucharu Króla. Valencia jasno postawiła sprawę, a media spekulują nawet o rezygnacji z tych rozgrywek.
Hiszpańska federacja jednak nie ma zamiaru słuchać tego biadolenia i spogląda przede wszystkim na aspekt finansowy. Rubiales wysłał do Valencii list, w którym zapewnia, że rezygnacja może pociągnąć za sobą konsekwencje dyscyplinarne, choć przecież „Nietoperze” nie podpisali żadnego kontraktu z federacją.
Do startu Superpucharu pozostało blisko 50 dni. Póki co mamy jedno wielkie zamieszania i sporo niewiadomych. Czy obie strony ostatecznie dojdą do porozumienia?