Absurd ze strony Premier League. Dwa mecze w 46 godzin?

klopp

Okres świąteczno-noworoczny dla Premier League jest czasem szczególnym. Podczas gdy piłkarze innych lig wypoczywają z rodzinami, siedząc wygodnie na kanapie, piłkarze w Anglii rozgrywają kolejne ligowe kolejki. W tym roku dotkliwie przekona się o tym między innymi Liverpool, który będzie zmuszony rozegrać dwa spotkania w niespełna dwie doby.

Trzeba przyznać, że kalendarz na obecny sezon Premier League nie może przypaść do gustu zawodnikom „The Reds”. Najpierw drużynę Juergena Kloppa czeka spektakularne spotkanie z Manchesterem City. Jakby tego było mało – 31 grudnia, o 18:30 polskiego czasu, kiedy to małżonki piłkarzy powinny być już gotowe do wyjścia na noworoczny bal. Drugim ciosem jest fakt, że kolejna seria gier następuje… 46 godzin po wspomnianym spotkaniu z „Obywatelami”. Trzeba przyznać, że los wyjątkowo zakpił sobie z ekipy z Anfield.

Działacze Liverpoolu chcieli nieco wpłynąć na decyzję władz Premier League i poprosili o przesunięcie spotkania z Sunderlandem, obecnie datowanego na 2 stycznia o 16:00.  Prośba jednak została odrzucona i spotkanie odbędzie się o planowanej porze.

Okres świąteczno-noworoczny jest od wielu lat tradycją dla Premier League. To także istny raj dla stacji telewizyjnych, które w tym czasie zbijają niemałą gotówkę. Władze ligi jasno stawiają sprawę, że ich relacja między innymi ze Sky Sports czy BT Sport jest ważną kwestią dla wyboru godziny danego spotkania. Pula pięciu miliardów funtów za trzyletni kontrakt zmusza kluby do pewnych uległości i zaakceptowania pewnych faktów. To między innymi dzięki tej puli pieniędzy zespoły stać później na płacenie ogromnych tygodniówek swoim gwiazdom.

Innego zdania jest Juergen Klopp, który dość ostro wypowiedział się miesiąc temu na temat całej sytuacji: – Czterdzieści osiem godzin przerwy pomiędzy spotkaniami to pomysł do przyjęcia. Jednak mniejsza liczba sprawia, że nie mogę w to uwierzyć. Naszym zadaniem jest zrobić wszystko, aby wygrać kolejne spotkania. Rozumiem tę tradycję, nigdy nie powiem, że Boxing Day nie jest dobrym pomysłem, ponieważ uwielbiam te atmosferę i nie mam z tym absolutnie żadnego problemu. Jak mam jednak przygotować do tego zespół? Czy mogę powiedzieć swoim zawodnikom: „zagrajcie na 50% przeciwko City ponieważ mamy spotkanie Sunderlandem w poniedziałek”? Wszyscy zadają sobie to pytanie, co robią w innych krajach o tej porze roku. Zapewne mają nogi na kanapie i oglądają angielski futbol.

Co ciekawe – z podobnymi przeciwnościami będzie musiał zmierzyć się Manchester City, który także po spotkaniu na Anfield stanie w szranki z kolejnym rywalem po niespełna 48 godzinach. Ekipa Pepa Guardioli jednak ma nieco inną sytuację z powodu mniejszej liczby kilometrów z Liverpoolu do Manchesteru. „The Reds” będą musieli odbyć znacznie dłuższą podróż ze swojego stadionu do Sunderlandu i w tym chyba leży największy problem.

To nie pierwszy i zapewne nie ostatni przypadek, kiedy telewizja „rządzi” terminarzem Premier League. Dwa lata temu dopadło to również Chelsea, która przed rewanżowym spotkaniem w półfinale Ligi Mistrzów z Atletico Madryt poprosiła władze ligi o przesunięcie swojego niedzielnego spotkania z Liverpoolem na sobotę. Odpowiedź – tak jak w tym przypadku – była negatywna.