Każdy neutralny kibic piłkarski kocha takie historie. Drużyna będąca kopciuszkiem, złożona z młodych, niezwykle utalentowanych zawodników, stawiająca czoła potęgom. I to nie po wyrównanym boju i „obronie Częstochowy”, a po dominacji i pięknej grze. Chyba wszyscy pokochaliśmy ten Ajax.
Erik ten Hag pokazał, że w świecie sportu zdominowanego przez ogromne pieniądze i piłkarskich najemników, wciąż można pisać piękne historie. Oczywiście nie zrobił tego sam, bo bez pomocy mądrze zarządzanego klubu, który „umie w transfery”, nie miałby tak świetnej kadry. Kadry mimo wszystko nieopierzonej, z której mało kto potrafiłby wycisnąć tak wiele. Miód dla oczu.
Dwa lata temu zachwycaliśmy się AS Monaco, które w półfinale okazało się słabsze od… właśnie Juventusu. Tamta drużyna Leonardo Jardima także zachwycała ofensywną grą, jednak popełniała błędy w obronie, które na takim etapie były zabójcze. W Ajaksie, którego defensywą rządzi młodziutki Matthijs de Ligt, wszystko wygląda zdecydowanie pewniej. Amsterdamczycy w półfinale zmierzą się z Manchesterem City lub Tottenhamem, jednak teraz już nikt nie będzie stawiał ich w roli kopciuszka. To będą starcia dwóch mocnych, równorzędnych (mimo kolosalnych różnic finansowych) rywali.
Ajax swoją grą w tym momencie wspiął się na absolutny szczyt, meldując się w półfinale Ligi Mistrzów po raz pierwszy od 1997 roku. Zadanie miał jednak bardzo skomplikowane, bo latem podopiecznych ten Haga czekały jeszcze eliminacje. Już 25 lipca trzeba było zmierzyć się ze Sturmem Graz, a następnie ze Standardem Liege i Dynamem Kijów. Ajax stał się tym samym pierwszym klubem w historii Ligi Mistrzów, który dotarł do półfinału musząc uprzednio przejść przez trzy rundy kwalifikacyjne. Kolosalna rzecz.
Młodzieńczy brak skrupułów
Podopieczni Erika ten Haga żyją obecnie niczym w pięknym śnie, ale mają świadomość swojej wartości. Największe gwiazdy zespołu emanują pewnością siebie, a w wywiadach nie boją się wbijać szpilek bardziej utytułowanym rywalom. Po meczu w Turynie Frenkie de Jong, przyszły pomocnik Barcelony, z uśmiechem na ustach przyznał, że tak naprawdę „w Madrycie mecz był dużo trudniejszy i bardziej wymagający, niż ten na Allianz Stadium”. Zupełnie tak, jakby pojechali na ligowe starcie z kolejnym Excelsiorem, czy innym De Graafschap i po prostu zrobili swoje. Pewność siebie, mądra gra, serce i umiejętności – ten Ajax naprawdę może sprawić olbrzymią niespodziankę.