Ajax żniwiarzem Europy. Padła ostatnia „ofiara”

Patrząc na poziom Eredivisie, drużyny w niej grające powinny być z góry skazane na porażkę w starciach z czołowymi drużynami najsilniejszych lig. Ajax znalazł jadnak sposób, by postawić się tej opinii. W obecnym sezonie toczy zażarty bój o wyjście z grupy Champions League z Chelsea i Valencią, ale nadto fascynujący był przede wszystkim poprzedni sezon.

Zabrakło dosłownie kilku sekund, by zespół z Johan Cruyff ArenA zagrał z Liverpoolem w wielkim finale. Podopieczni Erika ten Haga ostatecznie z hukiem zakończyli swój piękny sen, ale i tak zostaną na zawsze w naszej pamięci. Nie tylko ze względu na piękną, ofensywną grę, ale także rywali, którym dzielnie stawiali czoła.

Jednym z nich był Tottenham – klub, o którym na początku tygodnia z wiadomych względów jest chyba najgłośniej na świecie. Co prawda po pasjonującym dwumeczu to „Koguty” kilka miesięcy temu cieszyły się z awansu, ale można powiedzieć, że Ajax i tak zostawił na nich swoją „klątwę”. Jaką?

Okazuje się, że wszystkie kluby, które przed rokiem stanęły na drodze Amsterdamczyków w Lidze Mistrzów, zdążyły już… zwolnić swoich trenerów. Mauricio Pochettino był ostatnim, który wyłamywał się z tego grona, ale jak widać i na niego przyszła kolej. To oczywiście zbieg okoliczności, ale trzeba przyznać, że niezmiernie ciekawy.

Poza AEK Ateny i Benfiką, zmiany dosięgły także Bayernu, Realu Madryt, Juventusu i właśnie Tottenhamu – klubów, które raczej nie słyną z lekkomyślnych i częstych zmian menedżerów. Pozostaje mieć nadzieję, że „klątwa” Ajaksu-żniwiarza zamknie się na rozgrywkach 2018/2019. W innym razie o swoją posadę mógłby bać się m.in. świetnie radzący sobie (na razie) Frank Lampard.

Komentarze

komentarzy