Akademia drogą do sukcesu. Real Sociedad i jego dążenia do potęgi

Młodzi zdolni, którzy osiągają dobre wyniki, a do tego pokazują przyjemny dla oka futbol to chyba idealne połączenie. Takie udaje się zrobić w San Sebastian, czyli jednym z najdroższych miast w Hiszpanii. Mimo że na miejscu turyści mogą wydać bardzo dużo, Real Sociedad jest dość oszczędny, a mimo tego potrafił stworzyć bardzo dobrą ekipę.

Dla kibiców piłki nożnej San Sebastian kojarzy się nierozerwalnie z Realem Sociedad, jednak to nadmorskie miasto w Kraju Basków jest przede wszystkim hiszpańską stolicą gastronomii. Liczba restauracji z gwiazdkami Michelin na metr kwadratowy przyprawia o ból  głowy, a słynna rodzinna restauracja Arzak była, lub jest, uznawana za najlepszą na świecie!

Jednak kuchnie baskijską na odległość trudno poznać, ale piłkę już możemy. W Polsce nazwa Real kojarzy się z madryckim klubem, tyle że w Hiszpanii drużyna Zinedine’a Zidane’a jest kojarzona pod hasłem „Madrid”, zaś „La Real” jest zarezerwowane właśnie dla Realu Sociedad.

Z czym jednak kojarzymy „La Real”? Ci, którzy piłką interesują się już jakiś czas z pewnością wspomną czasy z początków wieku, gdy drużyna z Estadio Anoeta grała w Lidze Mistrzów, a jej największymi gwiazdami byli Darko Kovacević, Nihat Kaveci czy młodziutki Xabi Alonso, notabene dzisiaj trener rezerw! To był także moment, gdy w drużynie byli albo wchodzili zawodnicy, którzy całą karierę spędzili w biało-niebieskich barwach i dzisiaj śmiało można ich uznać za współczesne legendy klubu – Mikel Aranburu czy Xabi Prieto.

Akademia

Przede wszystkim Real Sociedad, podobnie do sąsiadów z Bilbao, szerokimi garściami korzysta z klubowego szkolenia. Ośrodek treningowy w Zubiecie być może nie ma takiej renomy jak ośrodek w Lezamie, ale to duży błąd. Pod San Sebastian potrafią szkolić i robią to kapitalnie. Zresztą dzisiaj nie byłoby kłopotem złożenie ekipy, która wychowała się właśnie w klubie. Oddajmy głos Aleksandrowi Kowalczykowi, polskiemu trenerowi pracującemu w Kraju Basków, który na swojej stronie Futbolespanol.pl, tak opisywał Real Sociedad:

Często można usłyszeć hasła wypowiadane przez osoby zarządzające klubami: „stawiamy na swoich” czy „chcemy oprzeć pierwszą drużynę na wychowankach”, jednak mało ma to wspólnego z rzeczywistością. Real Sociedad może być przykładem w jaki sposób to osiągnąć. W ich obecnej kadrze, aż 56 % zawodników to wychowankowie klubu. Jako ciekawostkę, chciałbym przypomnieć, że najmłodszy rocznik w tej akademii to U-13! Duże znaczenie ma drużyna rezerw, która jest pewnego rodzaju łącznikiem pomiędzy akademią, a pierwszą drużyną. Co roku do zespołu z Primera Division wchodzą nowi wychowankowie. Nie tylko zawodnicy, ale również trenerzy.

Tacy zawodnicy jak Aihen Munoz, Robin Le Normand, Aritz Elustondo, Andoni Gorosabel, Igor Zubeldia czy Ander Barrenetxea albo już przebijają się do świadomości przeciętnego kibica, albo to przed chwilą zrobili.

Pomocne prawo

Co jest ważnym aspektem dotyczącym akademii Realu Sociedad? Miejscowe prawo! Przypomnę część swojego wpisu dla OLE Magazyn sprzed dwóch lat.

W San Sebastian ciekawą sprawą jest fakt, że najmłodszym rocznikiem w klubie jest zespół… U13! Trudno w to uwierzyć, ale miejscowe prawo zakazuje specjalizacji na jedną dyscyplinę młodszym dzieciom. Wcześniej mogą trenować piłkę nożną, ale łączyć to również z innym aktywnościami fizycznymi – np. sportami walki czy pływaniem. Z jednej strony może nam się to wydawać dziwne, ale z drugiej, to właśnie w okresie 6-12 lat tworzy się zamiłowanie do sportu jako takiego, a przede wszystkim koordynacja ruchowa, która dzisiaj jest dużym wyzwaniem ze względu na mniejszą aktywność dzieci na podwórkach.

Dobrze sprzedają

Klub też potrafi zarobić na swoich najlepszych zawodnikach. Co prawda nie jest w tym aspekcie tak ortodoksyjny, jak Athletic, który sprzedaje tylko za klauzulę, ale równie skuteczny. Numerem jeden oczywiście Antoine Griezmann, który latem 2014 roku trafił do Atletico za 54 miliony euro! Za nim wychowankowie – Illarramendi i Odriozola nie poradzili sobie w Madrycie i trzeba przyznać, że przychodzili tam w podobnym wieku.

Jednak najgłośniejszym transferem w historii klubu było chyba odejście Inigo Martineza do Athletiku. Ówczesny ulubieniec kibiców wielokrotnie zapowiadał o swoim przywiązaniu do barw i raczej nikt nie wierzył, że Los Leones są w stanie wyjąć jednego z kapitanów lokalnego rywala. Tymczasem 32 miliony euro wylądowały na stół, wyrównując klauzulę, i w San Sebastian nie mieli nic do gadania. Mimo że w skali świata był to kolejny transfer za kilkadziesiąt milionów euro, w Hiszpanii odbił się dużym echem. W końcu doszło do niego wewnątrz Kraju Basków, no i klub z Bilbao pobił swój rekord transferowy.

Tanim kosztem

Przez lata przyzwyczailiśmy się do faktu, że wydawanie dużych pieniędzy w Hiszpanii jest domeną dwójki z Madrytu i Barcelony. Teraz jest w tym większa różnorodność, ale wiele dobrych ekip nadal może się uważać, pod względem finansowym, za ubogich – dosłownie – krewnych klubów angielskich.

Najlepszym przykładem jest fakt, że klubowym rekordem transferowym jest przyjście Darko Kovacevicia z Lazio przed sezonem… 2001/2002! Na drugim miejscu Asier Illarramendi, który wracał za 15 milionów euro. Wracał, bo przecież dwa lata wcześniej odszedł do Realu Madryt za ponad dwukrotność tej sumy.

Trzeba przyznać, że w zespole Txuri-Urdin aż roi się od zawodników, którzy albo są, albo byli określani jako wielkie talenty. Dzisiaj można ich uznać za graczy może nie pierwszego szeregu, ale będący w szeroko rozumianej poczekalni dla nich. Oczywiście Martin Odegaard jest wypożyczony, ale Willian Jose przyszedł za 6 milionów euro, Alexander Isak był droższy o pół „bańki”, Diego Llorente niewiele więcej – za 7 – a Januzaj kolejne półtora miliona euro drożej. Portu już za „dychę” oraz Mikel Merino za 12.

Dodajmy do tego powrót Illarry za połowę kwoty, którą wcześniej otrzymali, darmowe wyciągnięcie Alexa Remiro z Bilbao i zawodników wychowanych na miejscu, dostajemy fajną ekipę tanim kosztem. Do tego dorzucamy wypożyczonych Kevina Rodriguesa – do Leganes – oraz Martina Merquelanza do Mirandes. Ten drugi niby tylko na poziomie Segunda Division, ale licząc wszystkie rozgrywki już na jego koncie jest 14 goli i 10 asyst!