Odejście Zlatana Ibrahimovicia do MLS nie było wielkim zaskoczeniem. Szwed od kwietnia poprzedniego roku borykał się z problemami zdrowotnymi, przez co nie mógł wywalczyć miejsca w podstawowym składzie „Czerwonych Diabłów”. Transfer do Stanów Zjednoczonych kończy najprawdopodobniej jego karierę w futbolu na najwyższym poziomie. Dla 36-latka to jednak bez znaczenia, bowiem przed nim kolejne wyzwanie, być może najprostsze z dotychczasowych.
„Zlatanmania” swój początek miała już wczoraj wieczorem, kiedy to na lotnisku w Los Angeles setki fanów oczekiwało na przylot swojego nowego idola. Większość z nich koczowała tam całą noc, aby jak najcieplej powitać Zlatana. 36-latek pojawił się na lotnisku pod eskortą ochroniarzy. Napastnik dłuższą chwilę spędził na rozmowach z fanami, pozowaniu do zdjęć oraz rozdawaniu autografów.
Welcome to Los Angeles, @Ibra_official. pic.twitter.com/IXK1TDp2PK
— LA Galaxy (@LAGalaxy) March 30, 2018
Sympatycy LA Galaxy dość szybko pokochali nowego zawodnika. Jego wejście do drużyny może być jeszcze lepsze, ponieważ już niebawem dojdzie do derbowego starcia z Los Angeles FC. Bramka lub chociaż dobry występ tylko i wyłącznie podbiją ten „hype”.
Ciekawą kwestią są oczywiście zarobki byłego reprezentanta Szwecji. Ibrahimović w United pobierał około 200 tysięcy funtów tygodniowo, z kolei w LA Galaxy jego pensja oscyluje w granicach ledwie 15 tysięcy funtów. To udowadnia, że Zlatan przyjechał do USA głównie podbijać rynek reklamowy, a boisko ma być zaledwie małym dodatkiem.
Porzucenie Manchesteru United sprawia, że Szwed już nigdy nie zdoła zwyciężyć w upragnionej Lidze Mistrzów. Według lekarza Zlatana, który w kwietniu operował jego kolano, to był decydujący powód odejścia do MLS: – Po tym jak Manchester United przegrał z Sevillą, on już podjął decyzję. Świetnie dogadywał się ze swoim trenerem Jose Mourinho, ale jego marzeniem była wygrana w Champions League. Po utracie tej szansy, transfer był już niemalże pewny – stwierdził Freddie Fu Ho-keung.