FC Barcelona pozbawiona jednej z ostatnich legend klubu minionej (ponad) dekady, zaczęła działać. Władze zdały sobie sprawę z coraz bardziej zaawansowanego wieku podstawowych zawodników, nadeszła więc pora na zakupy. Kilku młodych chłopaków ściągnęła w 2016 roku, niestety „wypalił” tylko Samuel Umtiti. Reszta w postaci Denisa Suareza, Andre Gomesa, Paco Alcacera raczej modli się o minuty i zastanawia, kiedy wyleci z klubu. Teraz wszystko poszło jeszcze dalej.
Wyścig zbrojeń. Ten sprzed dwóch lat był niewypałem, sprzed roku w jakimś sensie też (Dembele nie zdążył zachwycić), tym razem ma być inaczej. Zimą dołączył Coutinho, który dobrze wszedł w zespół, dołączył również Mina, który co prawda grał gorzej niż fatalnie (wręcz poniżej krytyki) ale dzięki udanemu mundialowi wszystko wskazuje, że Barcelona na nim sporo zarobi. Miejsce na lewej obronie zrobił wychowankom Lucas Digne, na prawej grać ma Semedo, a Sergi Roberto… tu właśnie przechodzimy do pomocy.
O ile w obronie dziury zostały załatane kapitalnie (Lenglet), a w ataku zastanawiać może jedynie (nie)dyspozycja Dembele i jego obawy o Malcoma, problem rodzi się w pomocy. Iniesta – Busquets – Xavi… Pamiętacie? Unikat na skalę światową nie tylko w tamtym okresie, ale i całej historii piłki. Trzech wychowanków na najwyższym światowym poziomie w obsadzie całej linii środkowej. Przeminął Xavi, dorabiający od trzech lat w Katarze, przeminął też Iniesta, który z ukochanego klubu odszedł niedawno do Japonii. Ostatni z nich niecały miesiąc temu dobił do trzydziestki, wiadomo więc, że zmiana pokoleniowa zbliża się coraz szybciej.
Raczej Pana. Rakitic 30lat, Busquets 30, Suarez 31,Messi 31. Nikt nie będzie ich piłował minutami w sezonie back to back. Po to są te transfery. Pan pisze młodzi, a to są ludzie, którzy są ograni od kilku sezonów. To nie są anonimy.
— Oz (@7Baster7) August 6, 2018
Uzupełnienia kadry są pożądanym zjawiskiem. Ktoś odchodzi – ktoś przychodzi w jego miejsce. W tym roku w Barcelonie wygląda na to, że Iniesta był tak wyjątkowy, że postanowiono wypełnić pustkę po nim… kupując kilku zawodników.
Z poprzedniego sezonu zostaje Busquets i Rakitić. Co dalej? Zacząć należy przede wszystkim od tego, że Coutinho ściągany był jako przyszły spadkobierca pozycji Iniesty. Wobec rozczarowującego Dembele często grywał na lewym skrzydle, ale docelowo ma grać przecież bliżej środka. Do tego dochodzi Arthur, który w presezonie zaimponował wszystkim, Rafinha, którego nie wykupił Inter, a w Stanach również dał Valverde powody do myślenia, na dokładkę ściągnięto Vidala, który doświadczeniem ma zastąpić Paulinho. Pamiętajmy oczywiście o S. Roberto, który w końcu ma przejść na „swoją pozycję”, włączonym do pierwszej kadry Carlesie Alenii i leczących się obecnie D. Suarezie i Gomesie.
Według prostej matematyki na trzy pozycje (o ile Valverde wróci do 4-3-3, a zamierza) mamy dziesięciu graczy, którzy liczą na minuty. Myśląc o tym kibice Barcelony mogą mieć minę podobną do kota znanego z cyklu „Andrzej, to j**nie”. Jedni zawodnicy są słabsi, inni lepsi, ale nie można powiedzieć, że jest piątka pewniaków do gry/rotacji, a reszta to głębokie rezerwy. Wymarzona sytuacja? Być może. Istnieje jednak duża szansa, że prędzej czy później kogoś dotknie brak minut, a odczuje to cała szatnia. Trudno zaspokoić wielkie ambicje, a przecież nie każdy jest jak Cillessen, który cieszy się z samej obecności w klubie. Szatnia piłkarska to też złożony organizm, w którym musi panować harmonia, wsparcie i zaufanie. Zbyt dużo nowych twarzy pojawiających się w jednym momencie, czasem potrafi nieco zaburzyć jego prawidłowe funkcjonowanie.
Raiola wants to bring Pogba to Barcelona. (SPORT). pic.twitter.com/keLZiLyYh6
— totalBarça (@totalBarca) August 5, 2018
Pamiętajmy, że okienko jeszcze trwa, a Barcelona być może… puszcza oko do Paula Pogby. Podobno Mino Raiola przekonuje „Czerwone Diabły” do zaakceptowania oferty w wysokości 110 milionów, ale póki co możemy włożyć to między bajki. Mourinho narzekający na nieudany okres zakupowy musiałby być głupcem, by puścić kluczowego zawodnika nie mając następcy. Z Pogbą w składzie podział minut byłby kosmicznie trudny, ale nawet bez niego przed Valverde stoi cholernie trudne zadanie. Oczywiście – wszystko może skończyć się dobrze, a Barcelona może mieć najlepszą obsadę pomocy w Europie. W piłce jednak nic nie jest czarno-białe, a przerost formy nad treścią często zbiera swoje żniwo. Czy trener „Dumy Katalonii” poradzi sobie z taką sytuacją?