Aritz Aduriz show. Napastnik udowadnia, że nie ma dla niego rzeczy niemożliwych

Słynne przysłowie, że ktoś jest jak wino – im starszy, tym lepszy – w przypadku Artiza Aduriza jest jak najbardziej na miejscu. 35-latek przeszedł wczoraj do historii. Strzelając pięć bramek w jednym meczu, został pierwszym graczem, który popisał się takim wynikiem w Lidze Europy. Przy okazji udowodnił, że wiek w tym sporcie większego znaczenia nie ma. 

aduriz

W pierwszych trzech spotkaniach w LE Baskowie zdobywają zaledwie jednego gola i odnoszą tylko jedno zwycięstwo (z Rapidem Wiedeń). Artiz Aduriz najlepszy strzelec ostatniego sezonu rozgrywek jest niczym ospały miś – do sieci trafić nie potrafi, a Athletic Bilbao, jakby na to nie patrzeć, rozczarowuje na całej linii. Powtórka, że mogą dojść do 1/4 finału, wydawała się być odległa. Oczywiście nie można nikogo przedwcześnie skreślać, ale Baskom na gwałt potrzebne były punkty. Wczoraj w końcu rozegrali spotkanie, jakiego można było od nich oczekiwać. Po pierwsze: wygrali, po drugie: w szalonym stylu (hokejowy wynik 5:3 z Genk), po trzecie: obudził się najlepszy napastnik. Z ostatniego miejsca w tabeli strzelców awansował od razu na sam szczyt. A trzeba pamiętać, że dokonał tego człowiek, po którym wielu, ze względu na metrykę, nie spodziewałoby się takiego wyczynu.

Został więc pierwszym zawodnikiem, który wykręcił taką liczbę w jednym meczu w rozgrywkach młodszej siostry Ligi Mistrzów. Ale to nie jedyne osiągniecie. Został także najstarszym piłkarzem w historii europejskich pucharów z pięcioma bramkami w pojedynczym spotkaniu. Mieszkańcy Półwyspu Iberyjskiego długo czekali, żeby ich człowiek popisał się takim wynikiem. Napastnik „Lwów” jest dopiero drugim Hiszpanem, który zapakował pięciopaka do bramki rywala. Pierwszym był Jose Antonio Zaldui, który w sezonie 1965/1966 w barwach Barcelony rozstrzelał golkipera Utrechtu. Trochę krócej oczekiwali takiego rezultatu kibice Athleticu. W sylwestra 1967 roku Fidel Uriarte, legendarny gracz „Lwów”, strzelił pięć goli w spotkaniu z Betisem. Aduriz zmusił więc wczoraj statystyków, żeby pogrzebali trochę głębiej w historii piłki nożnej.

Ponadto udało mu się przegonić Fernando Llorente (17 bramek) i dzięki temu jest samodzielnym liderem strzelców Athleticu Bilbao w europejskich pucharach. Licznik pokazuje 21 i można być pewnym, że jeszcze się nie zatrzymał. Trudne zadanie będą mieli jego następcy, żeby do ów wyniku się zbliżyć, nie mówiąc już o jego przebiciu. Aduriz w tym przypadku wykręcił naprawdę zacny rezultat i tutaj może czuć się królem. Na pierwsze miejsce nie ma szans, jednak na liście najlepszych goleadorów w całej historii Athleticu. Do Telmo Zarry brakuje mu dokładnie 202 bramek, ma na razie 131 goli i zajmuje 9. miejsce. Ma jednak szansę na awans do pierwszej piątki. Jest przecież w stanie zapakować jeszcze 19 goli.

Aduriz przeżywa kolejną już młodość. Zwłaszcza od sezonu 2012/2013, kiedy po czterech latach powrócił do Bilbao (grał tam w latach 2005–2008) i za każdym razem nie schodzi poniżej poziomu. Przytoczę jego statystyki:

– 2012/2013 – 44 mecze/18 bramek

– 2013/2014 – 36/18

– 2014/2015 – 48/26

– 2015/2016 – 55/36 (!)

– 2016/2017 – 13/10 (!!), stan na 4.11.2016

I mówimy tu o zawodniku, który raczej powinien powolutku oddawać pole młodszym. A on wykręca takie liczby. Walczy o koronę strzelców Ligi Europy, jest także w czołówce ligi hiszpańskiej. Tutaj jednak zadanie będzie o wiele trudniejsze. Messi, Ronaldo, Suarez, Morata – czyli kontrkandydaci – łatwo się nie przestraszą czwartkowego wyczynu Aduriza. Szans jednak nie odbieramy. Przecież mówimy o nieobliczalnym graczu, dla którego nie ma rzeczy niemożliwych.