Arsenal, czyli idealny klub dla… Neymara. Zawstydzająca statystyka „Kanonierów”

Przyzwyczajeni do Premier League pierwszej dekady XXI wieku, co chwilę musimy przypominać sobie, że pozmieniało się naprawdę wiele. Manchester United nie mogąc wrócić do czasów świetności niemal zamienił się biegunami z Manchetserem City, Chelsea jest budowana na nowo, do czołówki wbił się (przynajmniej do tej pory) Tottenham, a Arsenal… no właśnie. W Londynie też zmieniło się wiele.

Arsene Wenger + Arsenal, wydawwało się połączeniem przeznaczonym sobie, zarówno w dobrych, jak i złych chwilach. W ostatnich latach tych drugich pojawiało się niestety coraz więcej, mimo to Francuz zwykle wyciągał z drużyny maksimum, gwarantując jej grę w Ligę Mistrzów. Pod koniec swojej wspaniałej przygody zdarzyło mu się nie podołać temu wyzwaniu, aż w końcu przyszło wyczekiwane od lat, choć i tak niespodziewane pożegnanie się z klubem.

Unai Emery, któremu powierzono misję stworzenia nowego oblicza „The Gunners”, zaczął całkiem nieźle. Jego drużyna dotarła do finału Ligi Europy, w którym porażka niestety zabrała udział w tegorocznej Lidze Mistrzów, ze względu na skończenie rozgrywek Premier League tuż za pierwszą czwórką. Obecny Arsenal jest inny, buduje swoją tożsamość, ale ta obecna posiada pewien szczegół, który po prostu nie przystoi.

Jaki? Otóż okazuje się, że w obecnym sezonie Premier League nie ma innej drużyny, której zawodnicy byliby tak często napominani żółtymi kartkami za… symulowanie. W dziewięciu kolejkach trwającego sezonu, „Kanonierzy” za takie praktyki obejrzeli już aż siedem kartoników w tym kolorze. Ostatnia z nich jest „dziełem” świeżo upieczonego 18-latka, czyli Bukayo Saki, który obejrzał kartkę w poniedziałkowym przegranym meczu z Sheffield United (0:1).

Półżartem, półserio, można powiedzieć, że obecny Arsenal wydaje się idealnym klubem dla np. Neymara. Brazylijczyk profilem swojej gry idealnie wkomponowałby się w panujące w drużynie Emery’ego „trendy”, do tego z pewnością spisywałby się lepiej, niż pozyskany za rekordowe pieniądze Nicolas Pepe. W tym momencie wracamy szybciutko na ziemię – ani Arsenal nie jest atrakcyjnym kierunkiem dla „Neya”, ani on sam realną opcją, przede wszystkim pod względem ekonomicznym. Mamy jednak nadzieję, że zawodnicy Arsenalu bardziej skupią się na dobrej grze, niż na szukaniu wymuszeń rywala.