Arsenal – najgorsze święta odkąd ludzie nie wiedzieli co to „Wham!” i „Last Christmas”…

Problemy Arsenalu nie zaczęły się miesiąc temu, rok, czy nawet dwa. Poważne symptomy widzieliśmy już dawno, jednak klub zamiast robić wszystko, by wybrnąć z niepokojącej sytuacji, coraz bardziej się pogrążał. Obecna sytuacja jest tego najlepszym dowodem.

Coraz słabsza kadra, coraz więcej zawodników z przypadku, coraz więcej pomyłek… W realiach futbolu trudno pozostać na topie, a jeden zły wybór może spowodować lawinę. Jeszcze przed początkiem 2020 roku sytuację będzie próbował naprawiać Mikel Arteta, ale nie da się ukryć, że podjął się niezwykle wymagającego zadania.

Tak słabego Arsenalu nie było dawno. I nie mówimy tu o sytuacji sprzed kilku lat, tylko kilkudziesięciu. Po porażce z Manchesterem City i remisie z Evertonem, Arsenal spędzi święta na 11. pozycji w tabeli Premier League. Jest to zasługą także Burnley, które w sobotę rzutem na taśmę wygrało 1:0 na wyjeździe z Bournemouth i ma obecnie jeden punkcik więcej, niż „The Gunners”.

Okazuje się, że jest to pierwszy od 1983 roku przypadek, w którym Arsenal spędzi święta w dolnej połowie tabeli. By zobrazować, jak odległe to czasy, wystarczy przypomnieć, że mało kto wiedział wtedy o „Wham!”, a utworu „Last Christmas” jeszcze nawet nikt nie planował. Piosenka, która wydaje się być „starsza niż same święta”, została wydana dopiero rok później – podobnie jak kilka innych hitów, które przyniosły grupie wielką sławę.

Cóż, zdając sobie z tego sprawę, święta kibiców Arsenalu będą być może wyglądały nieco inaczej, kiedy w radiu zagra wspomniany hit. Pozostaje im trzymać nadzieję, że Mikel Arteta okaże się specjalistą od wdrażania w życie planu „nowy rok – nowy ja”.