Przez ostatnie lata Arsene Wenger niczym mantrę powtarza, że koniec okienka transferowego władze ligi powinny datować przed pierwszą kolejką Premier League. Piłkarski biznes jednak chce czegoś innego i transfery w czasie trwania sezonu wyłącznie napędzają rynek. Dlaczego tym razem jest to tak duży przywilej dla „Kanonierów”?
Wspomniana zmiana regulaminowa oczywiście ma sens. Transfery w trakcie trwania sezonu budzą niekiedy fundamenty drużyny, a piłkarze oraz menedżerowie nie mają zielonego pojęcia, jaka będzie ich przyszłość. W okresie od rozpoczęcia ligi do końca okna transferowego drużyny rozgrywają po trzy lub cztery spotkania, co jest niemałym utrapieniem.
Dopóki okienko pozostaje otwarte, dopóty menedżerowie muszą do niego się dostosować. W obecnej fazie budowania zespołu Arenal powinien być jednak zadowolony z dodatkowego czasu, ponieważ pomoże to rozwiązać wiele problemów drużyny.
Wszyscy doskonale zdają sobie sprawę, że przyszłość Alexisa Sancheza, Mesuta Oezila czy Alexa Oxlade’a-Chamberlaina nie została jeszcze do końca wyjaśniona, co na pewno doprowadza Wengera do szału. Francuz niedawno przyznał, że Niemiec odejdzie z klubu dopiero za rok – co ciekawe, na zasadzie wolnego transferu. Dziwne, tym bardziej że sprzedając ofensywnego pomocnika, „Kanonierzy” mogliby zarobić kilkadziesiąt milionów na kupno nowego zawodnika.
Wenger zdaje sobie sprawę, że sytuacja nie jest idealna. Nawet jego obycie w tym biznesie nie daje mu żadnej przewagi. 67-latek wie, że on i klub są teraz zasadniczo niewolnikami swoich graczy i – przede wszystkim – ich agentów. W tych okolicznościach trudno się poruszać i cokolwiek planować.
Tak więc francuski menedżer oprócz zajmowania się piłkarzami, którzy zadeklarowali pozostanie w Londynie, musi także zarządzać piłkarzami gotowymi do odejścia z klubu. A ta lista jest szeroka. Oprócz wspomnianej powyżej trójki wymienia się także takich graczy jak Mathieu Debuchy, Kieran Gibbs, Carl Jenkinson, Calum Chambers, Lucas Perez, Jack Wilshere, a także Olivier Giroud oraz David Ospina. Trudno spodziewać się, że wszyscy wymienieni piłkarze odejdą z Arsenalu, ale na pewno większość opuści klub. Problem jest jednak w potencjalnych nabywcach, ponieważ inne kluby nie są skłonne płacić tak wygórowanych pensji jak „Kanonierzy”.
Oprócz jasnego przekazu od Lucasa Pereza o powrocie do swojego poprzedniego klubu reszta piłkarzy nadal nie wie, czego chce. Arsenal zatem utkwił w tłumie niechcianych piłkarzy i nawet jeśli udałoby się ich sprzedać przed rozpoczęciem sezonu, trudno byłoby znaleźć dla nich odpowiednich następców.