Arteta i Arsenal – brat Aubameyanga krytykuje, Guardiola wydaje się być pogodzony

„Czas mija, a ja niczyja”, chciałoby się powiedzieć w kontekście Arsenalu i Evertonu. Dwie drużyny, które niedawno pożegnały dotychczasowych menedżerów, wciąż poszukują odpowiednich następców. Wątpliwości wciąż jest wiele, jednak z każdym dniem wydaje się, że jesteśmy coraz bliżej rozwiązania tych zagadek.

Pozostając przy tym większym klubie, aspirującym do gry w Lidze Mistrzów, pewnym kandydatem wydaje się na ten moment Mikel Arteta. Niektóre źródła już oficjalnie informują o „deal done”, sugerując, że ogłoszenie Hiszpana jest tylko kwestią dni, a może i godzin.

Kandydatura 37-latka, który występował na Emirates Stadium przez pięć sezonów, wydaje się być zrozumiałym ruchem. Postawienie na kogoś, kto już zna klub, jest pełen zapału, ma świeże spojrzenie, a przede wszystkim trzyletnią współpracę z Pepem Guardiolą, którą może pochwalić się w swoim CV. W tak trudnym momencie, w którym znalazł się Arsenal, Arteta jest jednym z lepszych kandydatów.

Mimo wszystko nie wszyscy uważają, że jego zatrudnienie byłoby słusznym wyborem, gwarantującym poprawę. W tym gronie znalazł się m.in. brat Pierre-Emericka Aubameyanga, który stwierdził, że między Artetą i Ljungbergiem nie ma żadnej różnicy, a obu łączy brak doświadczenia.

Właśnie ten aspekt wydaje się jedną z głównych niewiadomych w kontekście tego, czy Arteta powinien dostać szansę, czy nie. „The Gunners” nie mają jednak zbyt wiele czasu na zastanawianie się – sytuacja wymaga zdecydowanych kroków. Wóz albo przewóz. Wiele wskazuje na to, że Hiszpan zasiądzie na stołku trenerskim „Kanonierów”. Pep Guardiola zapytany o swojego asystenta, odparł: „Nie będziemy mówić mu 'zostań, zostań, zostań’, jeśli nie będzie chciał zostać”. Nie da się ukryć, że można z tego wyczytać wiadomy przekaz…