Pozycja Jose Mourinho w Manchesterze United wydaję się coraz bardziej zagrożona. Na domiar złego, nerwową atmosferę wokół klubu z Old Trafford podkręcają dziennikarze oraz sami piłkarze.
Remis we wtorkowym spotkaniu z Valencią na własnym stadionie niejako skomplikował sytuację „Czerwonych Diabłów” w grupie H. Od wyniku gorszy był jednak styl zespołu. Wykrzykiwane przez kibiców „attack, attack, attack” to jedynie błagalne wołanie sympatyków klubu, aniżeli rzeczywisty obraz gry ich ulubieńców.
Portugalski menedżer otrzymuje krytykę niemal z każdej strony. Najbardziej – i to już od kilku lat – pastwi się nad nim Paul Scholes. Były pomocnik United jeszcze przed meczem z Valencią stwierdził: – Tak naprawdę jestem zaskoczony, że on nadal jest trenerem Manchesteru United, ponieważ występ zespołu był fatalny. Mourinho pojawia się na konferencjach prasowych zły i ciągle wylewa tam swoje żale związane z zawodnikami. Myśli, że jest poza kontrolą, ponieważ nie dostał kilku transferów, ale jego zachowanie to oznaka wstydu dla całego klubu.
Po meczu Portugalczyk zapytany o tę wypowiedź odparł: – Nie muszę wiedzieć, co powiedział Scholes. Powiedział, co chce powiedzieć, nie jestem nim zainteresowany. Wolność słowa, wolny kraj, możesz powiedzieć, co chcesz.
To pierwsza taka sytuacja w karierze Mourinho, kiedy ten nie potrafi wygrać przez cztery mecze z rzędu. Media sugerują, że 55-latek stracił poparcie swoich piłkarzy, którzy mają dość nieustającej krytyki publicznej. Jednym z nich może być Paul Pogba, choć – o dziwo – jego „The Special One” nigdy publicznie nie zrugał. Za to działało to w drugą stronę, gdy Francuz zakwestionował taktykę swojego menedżera na łamach prasy.
Po starciu z Valencią dziennikarze ponownie spytali francuskiego pomocnika o opinię na temat gry zespołu, ale ten odparł dziennikarzom, że zabroniono mu rozmawiać z mediami. Kilka dni wcześniej, po meczu z West Hamem na to samo pytanie Pogba odpowiedział: – Chcecie, żebym zginął?
Jak długo potrwa jeszcze ta szopka? Media coraz częściej informują o zakulisowych rozmowach „Czerwonych Diabłów” z Zidanem. Czy to będzie jednak odpowiedni następca, który zdoła uporządkować ten dość spory bałagan?
