Balotelli wraca w kuriozalnej sytuacji. Chyba jednak nie warto odzywać się do sędziego

Tam gdzie Mario Balotelli, nie może być nudno. Znany ze swojej specyficzności i nieprzewidywalności zawodnik już nie raz pokazywał, że w jego przypadku sprawdza się powiedzenie „nigdy nie mówi nigdy”. Tym razem jednak Włoch nie był winowajcą, a ofiarą. W pierwszą rolę wcielił się arbiter.

Po koszmarnym okresie w Anglii wydawało się, że Balotelli się skończył. Niegdyś chciany przez największe kluby, teraz musiał łapać się ryzykantów, którzy postanowili mu zaufać. Trafiło na Niceę, w której – ku zaskoczeniu wielu – wziął się za grę w piłkę i wyraźnie odżył. W poprzednim sezonie w 28 występach zdobył 17 bramek, w obecnym w 25 meczach ma ich aż 19. Nie jest nietykalny, ale odwdzięcza się najlepiej jak potrafi.

W sobotnim pojedynku z Dijon niestety nie udało mu się wpisać na listę strzelców, a dodatkowo został ukarany żółtą kartką. Pomyślicie – „znowu za jakąś głupotę…”? – Nic bardziej mylnego. W 74. minucie przy prowadzeniu Nice 2:1, sędzia ukarał zawodnika żółtą kartką. W pierwszej chwili można było się spodziewać, że chodzi o jakąś pyskówkę, jednak – jak się okazało już po meczu – na profilu klubu pojawiła się informacja, że Balotelli zwrócił arbitrowi uwagę na rasistowskie docinki z trybun.

To już nie pierwszy przypadek na francuskich boiskach, kiedy trudno wytłumaczyć co się stało. Do tej pory liderowali w tym Hiszpanie, jednak Francuzi widocznie niepotrzebnie patrzą za swoją południową granicę. Nie tak dawno przecież głośno było o arbitrze, który chciał się zrewanżować piłkarzowi i go po prostu podciąć.

Temat rasizmu to temat rzeka, z jednej strony absolutnie niedopuszczalny, z drugiej jednak chyba niemożliwy do absolutnego wyplenienia. W końcu w dzisiejszym świecie czarnoskórych się już nie poniża, żyje się z nimi w normalny sposób. A to, że ktoś czasem krzyknie „e, czarnuchu!”? Poprawność polityczna wchodzi do gry, bo przecież nikt biały nie obraziłby się zbytnio za nazwanie go np. „głupim białasem” w trakcie meczu, gdzie rządzą emocje.

Mimo wszystko arbiter jest od tego, by wysłuchać zawodnika jeśli ten ma jakiś problem. Żółta kartka wlepiona „Super Mario” to absolutne kuriozum i powinna zostać anulowana. Inaczej okaże się, że np. zgłoszenie sędziemu spadających na murawę przedmiotów będzie niebezpieczne. I to nie ze względu na możliwość oberwania nimi…

Totolotek: Zarejestruj się i graj bez podatku! – KLIKNIJ W LINK I ODBIERZ BONUS!

Komentarze

komentarzy