Barcelona broni trofeum, ale przewagę psychologiczną będzie miał rywal! Deportivo Alaves czy Celta Vigo rywalem „Blaugrany” w finale Pucharu Króla?

Celta-Alaves

Wczoraj awans do finału Pucharu Króla wywalczyła Barcelona. Dzisiaj poznamy jej rywala, którym będzie ekipa z północy Hiszpanii. Bez względu na finałowego przeciwnika, wiemy, że ekipa mierząca się z „Blaugraną” w majowym starciu może mieć swego rodzaju przewagę psychologiczną. Powód? Liga, w której Deportivo Alaves oraz Celta Vigo mają korzystniejszy bilans meczów bezpośrednich z „Dumą Katalonii”.

3. kolejka, na Camp Nou przyjeżdża Deportivo Alaves i sensacyjnie wygrywa z Barceloną 2:1. Pokonało „Blaugranę” w świątyni futbolu.

7. kolejka, Barcelona jedzie na Balaidos i po szalonym meczu przegrywa z Celtą 3:4. Wtedy nie tylko porażka „Dumy Katalonii” odbiła się głośnym echem, ale przede wszystkim kompromitacja Marca Andre ter Stegena, który w „popisowy” sposób sprezentował gola rywalowi.

Z powyższych dwóch akapitów można wysnuć tezę, że kto by nie wygrał półfinału, to ma miłe wspomnienia związane z Barceloną. Zresztą w przypadku Celty nie mówimy tylko o jednym meczu, bo Eduardo Berizzo już trzykrotnie pokonywał „Barcę”, w tym raz na Camp Nou! Zresztą bilans Berizzo przeciwko Barcelonie jest po jego stronie – trzy zwycięstwa i dwie porażki! 

Odmienna droga do sukcesu

Obie ekipy wyznają kompletnie odmienną strategię rozgrywania swoich meczów. Wszystko jest aż nadto widoczne w liczbach osiąganych przez Deportivo Alaves i Celtę Vigo. Do minionej kolejki Baskowie byli ekipą, w której meczach padało najmniej goli – poniżej dwóch – ale goleada na El Molinon w Gijon zabrała im to „zaszczytne” miano kosztem Villarrealu. Ale mimo wszystko 2,05 gola na mecz robi wrażenie, tyle że raczej w negatywnym sensie tego słowa, bo nie oszukujmy się, kibice takich ekip nie kochają. Przyczyna prosta – tego się przyjemnie nie ogląda i jeśli nie jesteś kibicem Alaves, to nie masz interesu, by oglądać kolejne 0:0 – pięć takich meczów, a ogólnie osiem gier bez strzelonego i bez straconego gola!

Statystyki Deportivo Alaves: Po 20 kolejkach w meczach z udziałem Deportivo padło 37 goli, a zatem 1,85 na mecz! Teraz 43 trafienia w 21 meczach daje 2,05 na mecz przy dwóch po stronie Villarreal.

Do tego świetna gra na wyjazdach – 55% zdobytych punktów poza Estadio Mendizorroza. Poza nimi trzy ekipy mają lepszy procent punktów zdobywanych na wyjeździe w La Liga – Valencia 58%, Osasuna 60% i Leganes 61%, ale trzeba pamiętać, że wyżej wymienione ekipy są na szarym końcu tabeli i zdecydowanie bliżej spadku, aniżeli utrzymania. Kolejnym plusem na korzyść Dep. Alaves na wyjazdach są jego zdobycze w meczach z czołówkę. Do tej pory rozegrało osiem meczów z ekipami z TOP10, w których zdobyło dziewięć punktów! Wynik na pewno dobry, zwłaszcza jeśli dodamy, że ograło „Barcę”, Villarreal, a punkty wywoziło z Vicente Calderon, San Mames czy Ipurua, a było blisko szczęścia na Ramon Sanchez Pizjuan.

Celta pod względem goli w jej meczach to ścisła ligowa czołówka. Wiele strzelonych goli, ale również mnóstwo wpadało do bramki Sergio Alvareza czy Rubena Blanco. Wiele szalonych meczów, w których jedyne, co obowiązywało to… jazda bez trzymanki, jak choćby we wspomnianym meczu z Barceloną, gdy w pierwszej połowie niemal zdemolowała rywala.

Statystyki Celty: 64 gole w 20 meczach, czyli 3,2 na mecz! Wynik imponujący, ale przed nią wiele ekip, w których meczach wpada więcej goli: Barcelona, Real, Sevilla, Valencia, Sporting Gijon czy Osasuna, a tyle samo w meczach Realu Sociedad. Tyle że ostatnie trzy ekipy, które przebiły „Celestes”, szorują dno tabeli.

Budowa składu

W ekipie z Vitorii-Gasteiz próżno szukać gwiazd, ale można odnaleźć piłkarzy, którzy lada moment powinni stanowić o sile mocniejszych klubów. Szczególnie warto przyjrzeć się dwójce z Madrytu. Theo Hernandez z Atletico oraz Marcos Llorente z Realu. Obaj przyszli na wypożyczenie i trzeba przyznać, że robią absolutną furorę. Theo gra od deski do deski i wydaje się, że po powrocie do klubu… przeskoczy w hierarchii zespołu swojego brata, Lucasa, tym bardziej że ten ma kłopoty pozasportowe.

Marcos to kolejne objawienie i według madryckich mediów przyszły sezon spędzi na Santiago Bernabeu jako pełnoprawny członek pierwszego zespołu! Nie da się ukryć, że Casemiro gra wszystko i potrzebuje kogoś, kto mógłby go zluzować ze wszystkich występów w pełnym wymiarze czasowym.

Celta również promuje swoich zawodników. Nolito zaczął robić karierę, jaką mu przepowiadano – awans do reprezentacji i transfer do Manchesteru City. Orellana się odbudował, ale w głowie nie wszystko się dobrze układa, więc salwował się ucieczką do Valencii. Wreszcie Iago Aspas, który po nieudanych przygodach w Liverpoolu i Sevilli wrócił tam, gdzie jego miejsce. Na Balaidos czaruje, jest gwiazdą i wskoczył do reprezentacji, co uczcił efektownym golem na Wembley. Poza tym wypromował się Daniel Wass, którego wcześniej mogli znać jedynie fani Evian Thonon Gaillard…

Żelazna dyscyplina w tyłach czy strzelanina na całego? Która z tych taktyk zwycięży i dostanie szansę na zwycięstwo w Pucharze Króla? W pierwszym meczu był ulubiony wynik Deportivo, ale dla równowagi w rewanżu moglibyśmy obejrzeć trochę goli, a skoro to ulubione środowisko gości, to oni powinni wtedy mieć przewagę. Zresztą, w meczu ligowym „Celestes” wygrali 1:0 na Balaidos, więc do trzech razy sztuka… niech postrzelają wreszcie!

Jak będzie, trudno przewidzieć, ale wydaje nam się, że mimo wszystko faworytem jest Celta, która drugi rok z rzędu jest na tym etapie rozgrywek, a dodatkowo zebrała doświadczenie w Lidze Europy.

 

Komentarze

komentarzy