Niedługo minie rok, odkąd Barcelona została rozgromiona na Anfield i odpadła z Ligi Mistrzów. Od tamtej pory drużyna „pewnie zmierzająca po tryplet”, stała się drużyną coraz bardziej rozbitą, w której z miesiąca na miesiąc przybywało problemów. Mimo iż sytuacja finansowa klubu jest dobra i z pewnością nie musi on się martwić, czy przetrwa z powodu koronawirusa, także nie jest wolny od zmartwień.
Wspomniane problemy doprowadziły do tego, że władze klubu zdecydowały się zwolnić Ernesto Valverde. Sytuacja była nietypowa, bo „Blaugranie” nie zdarzyło się to w trakcie trwania sezonu aż od 2003 roku. Fani mimo wszystko odetchnęli z ulgą, bo dotychczasowego trenera mieli po prostu dość.
Opcji na zastępstwo było kilka. Numerem jeden wydawał się być Xavi, ale ostatecznie sięgnięto po Setiena. Choć Hiszpan nie odmienił Barcelony, a ta wciąż bardzo często zawodzi, jako opcja tymczasowa raczej robi swoje. No właśnie – opcja tymczasowa do kiedy?
61-latek dostał szansę w Barcelonie, ale musiałby naprawdę wprowadzić ją na topowy poziom, by zostać na dłużej. Na to się nie zanosi, więc znów można spojrzeć w kierunku trenerów, których rozważano wcześniej, docelowo. Tym był Ronald Koeman, którego klauzula pozwalała na opuszczenie reprezentacji „Oranje” po tegorocznym Euro. Jak wiemy, turniej został przesunięty w czasie… Co to oznacza?
– Klauzula w mojej umowie, pozwalająca na odejście do Barcelony, wchodzi w życie po mistrzostwach. Nie wspomniano w niej o żadnej dacie, więc teraz będzie ważna po Euro w 2021 roku. Tak czy siak, nie myślałem o tym nawet przez sekundę – skomentował były piłkarz „Dumy Katalonii”, a obecnie trener.
Wychodzi więc na to, że nawet jeśli Barcelona chciałaby latem podziękować Setienowi za półroczną rolę „strażaka” i sięgnąć po Koemana, na którego czekała, będzie musiała wstrzymać się z takim ruchem kolejny rok. Jak pod górkę, to po całości…