Barcelona w ostatnich tygodniach przeżywa niezwykle trudny okres. Odejście Neymara, porażka z Realem Madryt w Superpucharze Hiszpanii, kontuzja Luisa Suareza. Do tego wszystkiego dochodzi wypowiedź Andresa Iniesty, która może być także ogromnym ciosem dla klubu.
– Mogę powiedzieć, że myślę o przyszłości poważniej niż kiedykolwiek wcześniej – stwierdził Iniesta. Może to być traktowane jako alarm, tym bardziej że mówimy mimo wszystko o najstarszym zawodniku „Dumy Katalonii”, biorąc pod uwagę lata gry w zespole.
Hiszpan właśnie wkracza w ostatni rok swojego kontraktu i jeśli go nie odnowi, już zimą będzie mógł swobodnie rozmawiać z innymi klubami na temat letniego, wolnego transferu: – To prawda, nie przedłużyłem jeszcze swojego kontraktu. W ostatnim czasie przeżyłem wiele doświadczeń, których do tej pory nie znałem, ale wydają mi się one normalne. Mimo wszystko stoję dziś w sytuacji, o której przed trzema laty w życiu bym nie pomyślał – zdradza Hiszpan.
Problemy w Barcelonie są zauważalne na pierwszy rzut oka. Wszystkiemu winien ma być obecny prezydent klubu, Josep Maria Bartomeu. Dziś skrytykował go na Twitterze były szef Barcelony, Joan Laporta: – Jeśli chcemy, żeby Messi dalej grał i był szczęśliwy w Barcelonie, Bartomeu musi jak najszybciej odejść. Skąd nagły temat odejścia Messiego? Wszystko przez informacje na temat umowy Argentyńczyka, której notabene do teraz nie podpisał, pomimo informacji, że obie strony doszły do porozumienia. Dodatkowo atmosferę podgrzewają plotki o zainteresowaniu Manchesteru City. Messi ma bowiem klauzulę na poziomie „zaledwie” 300 milionów euro. Taka suma nie byłaby problemem dla katarskich szejków.
Przyszłość Iniesty może być zdeterminowana przez transfer Philippe Coutinho. Jeśli klub z Katalonii będzie w stanie sprowadzić Brazylijczyka, to możliwe, że zastąpi on reprezentanta Hiszpanii. Liverpool konsekwentnie odrzuca jednak oferty za 25-latka. Barcelona jednak się nie poddaje i w kolejnych dniach planuje zaproponować „The Reds” 120 milionów funtów.
